Normalnie po niedzielnym rosole następuje pomidorowy poniedziałek. Normalnie. Ale nie tym razem ;) Dziś zmyliłam przeciwnika. Zaryzykowałam.
Szukając inspiracji na pomidorowo- bazyliowy serek, który cierpliwie czekał na ten moment, przypomniałam sobie...
Jakiś czas temu podczas gofrowego piątku u Stwórcy, menago siorpał zupę. Początkowo myślałam, że to jakiś sproszkowany syf. Ale nie! Zwiedziona zapachem, podpytałam.
Rozemocjonowany z łamaną angielszczyzną niemalże wygestykulował mi każdy ze składników. Po kilku unikach. Misiaczkach. I lewych sierpowych. Uff! Udało się! Miałam przepis!
Kartoflowy nos podpowiadał mi, że serek odda swe serkowe istnienie w słusznej sprawie.
Szybko. I pysznie ;)
I nie pomylił się...
Rozemocjonowany z łamaną angielszczyzną niemalże wygestykulował mi każdy ze składników. Po kilku unikach. Misiaczkach. I lewych sierpowych. Uff! Udało się! Miałam przepis!
Kartoflowy nos podpowiadał mi, że serek odda swe serkowe istnienie w słusznej sprawie.
Szybko. I pysznie ;)
I nie pomylił się...