poniedziałek, 27 października 2014

Pomidorowy poniedziałek inaczej [konkurs]

Normalnie po niedzielnym rosole następuje pomidorowy poniedziałek. Normalnie. Ale nie tym razem ;) Dziś zmyliłam przeciwnika. Zaryzykowałam.
Szukając inspiracji na pomidorowo- bazyliowy serek, który cierpliwie czekał na ten moment, przypomniałam sobie... 
Jakiś czas temu podczas gofrowego piątku u Stwórcy, menago siorpał zupę. Początkowo myślałam, że to jakiś sproszkowany syf. Ale nie! Zwiedziona zapachem, podpytałam. 
Rozemocjonowany z łamaną angielszczyzną niemalże wygestykulował mi każdy ze składników. Po kilku unikach. Misiaczkach. I lewych sierpowych. Uff! Udało się! Miałam przepis!
Kartoflowy nos podpowiadał mi, że serek odda swe serkowe istnienie w słusznej sprawie. 
Szybko. I pysznie ;)
I nie pomylił się...

sobota, 25 października 2014

Trick or treat!

Za kilka dni. Za dni parę. Będą stukać. W drzwi pukać. I psocić.
Z metra cięte stwory. Zmory. Uśmiechnięte z dyni głowy. Ultrafiolet szkieletory. 
Strrrach się baaać ;)
Ja się akurat nie boję. Bo nie obchodzę. Zamerykanizowanych. Skomercjalizowanych świąt.
Ale ciasteczko to co innego. Ciasteczko można.
Pach. Pach. Pach. Jak to klasyk mawiał.
W limitowanej wersji. Październikowej. Dyniowej. Piernikowej.
Mocno czekoladowej. Bo mi się akurat kakao skończyło. Ale dzięki temu chyba lepsze jest. Było.
Bo już zjedzone. Kubek do dna wylizany. Strrrasznie szybko. Strrrasznie dobre.


piątek, 24 października 2014

Zupę z przestworzy do konkursu się tworzy

W czasie lotu ludzie się nudzą. Normalne to. 
No, chyba że są to pasażerowie wiadomego pochodzenia. Latający tanimi liniami. Syndromem dnia poprzedniego. Ze skłonnością do nadmiernego odwodnienia. Gadania bez skrępowania. Z przeświadczeniem, że się ich nie słyszy. I nie rozumie. Ha!
Jak już się człowiek nałyka śliny. Opanuje nudności. I wyrzuci z pamięci pierwszą część "Oszukać przeznaczenie". Zaczyna czytać pokładowe pisemka. I czasem coś pożytecznego wyczyta. Pomysł na obiad, na przykład. Taki jak ten.

środa, 22 października 2014

Nie samymi kanapkami człowiek żuje ;) Moje zgłoszenia konkursowe

Miało nie być kanapki. I nie było!
Ale miała być odrobina fantazji. I chyba dałam radę?!
A to wszystko w akompaniamencie przepysznego dżemu.
... bo w życiu piękne są tylko chwile ;) 

niedziela, 19 października 2014

Let's celebrate the "5th" Gizmo's b-day

Najpierw Rodzice obchodzą Twoje urodziny. Roczek. Dwa. Osiemnastkę...
Nim się obejrzą, wylatujesz z domu. Na studia. Na swoje. Na zawsze. I od tamtej pory to Ty dzwonisz z chóralnym Sto lat! Bo pewnych dat się po prostu nie zapomina. 
Lecz są jeszcze te, które dopiero Cię czekają. Pączkują cierpliwie w cieplutkim inkubatorku. By po plus minus dziewięciu miesiącach, ujrzeć światło dzienne. 
I tak oto rodzi się kolejna okazja do chóralnego Sto lat! Tyle, że tym razem to Ty będziesz obchodzić ten roczek. Dwa. I osiemnastkę... Ale zanim to nastąpi celebrujesz każdy miesiąc. Każdy pojedynczy dzień. Każdą milisekundę. Przynajmniej ja tak mam.
Przecież pierwsze pięć miesięcy obchodzi się raz w życiu! Stąd to ciasto. Którego miało teoretycznie nie być. Bo Stwórca. Bo sensor. I takie tam.
Dla odmiany od Czekoladowca Gizmo, Diabelski Czekoladowiec. Sesese!

Dżem dobry do łóżka czyli uzdrowiona owsianka dla Sączysmarka [konkurs]

Miało nie być słodkiego. Ale Stwórca zachorzał. Zapewne wiecie co oznacza chłop z katarkiem w domu. Koniec świata! Jaś Fasola i totalny kataklizm przy tym to pikuś.
Z gilem do pasa. Czosnkowym ziewem sobotniego wieczora. I Młodym na kolanach urządziliśmy sobie pościelowy piknik z bają. Niedziela w końcu. Kto choremu zabroni ;)
"Jak uratować smoka 2"...
Jedno co mogę powiedzieć po projekcji. Dwa smoki w domu mam. Syn Sączyślin i Sączysmark Starszy.

sobota, 18 października 2014

Sobota z jajem #6 Szalony omlet cesarza Lucjanka czyli dżem dobry na piątkę. Na piąstkę. Na piętkę. Dżem dobry na wszystko! [konkurs]

Strukturalnie wszystko się odliczyło. Mąka. Jajka. Mleko.
Oryginalnie. Winny być rodzynki. Jest żurawina. Bo ich nie lubię. No, może nie przepadam. Pewnie i tak bym je wydłubała.
I piana. Sztywna. Lśniąca. Delikatna. Wmieszana.
Dla odmiany od tej sączącej się przez niewidzialne zęby. W której wszystko jest utytłane. Łącznie ze mną.
W całym szaleństwie (tygo)dnia powszedniego śniadanie to wydaje się być arcyproste. Banalne. I takie oczywiste. 

piątek, 17 października 2014

Sezon na... #8 Gruszki. Jestem za... GRU-BA!

Uff! Październik w Polsce okazał się niezwykle rozgrzewający. Pogody po 20 stopni strasznie mnie rozleniwiły. I przypomniały jak bardzo chciałabym mieszkać w Chorwacji. Aww!
A tu rach, ciach, urlop pach. Trzeba było wracać do naszego podbiegunowego grajdołka.
Gdzie Dziadek Mróz zagląda nam porankiem do okien. Sirionek odpicował się już w zimową, naćwiekowaną odzież wierzchnią. A renifery smolą cholewki na pobliskich łąkach.
Jakby to powiedziała nasza sejmowa pogodynka: Sorry, taki mamy klimat! Buhahaha...
Trza by się rozgrzać, co?
No, to do dzieła!

środa, 15 października 2014

Spierniczyłam naleśnika czyli Dżem dobry, pobudka! [konkurs]

Stare porzekadło rzecze. Rodzice są od wychowania. Dziadki od rozpieszczania.
No to rozpieścili. Lekko rozbestwili. Wyprzytulali. Wynosili. Wyściskali. 
A Młody najchętniej pognałby w siną dal na tych swoich koślawych nóżkach. Ale moc jeszcze nie ta. 
Więc siedzi i wyje. Albo lata. A jak nie lata. To wyje. Dziękuję, Mamo- Babciu!
Krótkie międzylądowanie. To szybkie śniadanie. Nie ma czasu na dumanie. Przy garach stanie. 
Z piekarnika. Z piernika. Mam ochotę na naleśnika. Co szybko znika. W ustach mych ;) 
Szwedzi najechali mi kuchnię. Pan Kaka dowodzi.

wtorek, 14 października 2014

Dziwne? Ale zjadliwe #8 Kaszka na szynce czyli black pudding po szwajcarsku

Nie brakowało Wam mnie? Bo mnie bastaleny, bardzo! 
A plan był prosty. Wyjazd totalnie bezlapkowy. Więc fajsbuczkowe niusy omijały mnie szerokim łukiem.
Prawie tak szerokim jakim Gizmo przemierzał przestrzeń powietrzną na babcinych ramionach. Czym nasze rodzicielskie wychowanie zostało celnie zestrzelone. Posłane w kosmos z biletem w jedną stronę. Ech... te babcie ;)
Kulinarnie? Nie robiłam nic. Za to teraz nadrabiam zaległości.
Chociaż zaraz. Było sushi. Pochwalę się. Ale później. Bo osiągnęłam kolejny poziom wtajemniczenia. Zrolowania.
A póki co polsko- szwajcarskie podjadanie.

wtorek, 7 października 2014

Nieprzepisowo #15 Oszukać sumienie. Zaspokoić pragnienie, czyli kawa z mlekiem, raz!

Kawa. Jedyna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie totalnie dnia. Potem druga. Nieraz trzecia. Czwarta. W pół do piątej.
Bywała. Przed tym, zanim różową krechą odcięłam się od źródełka.
Było ciężko. I nadal jest. 
Ale nie przez detoks. Tylko gadanie. 
Nie pij kawy! Jesteś w ciąży! 
Pijesz kawę? Przecież karmisz!
No i...???

sobota, 4 października 2014

Gotuj z...#2 Na Wyspach Bergamutach czyli obiad z Panem Kleksem

"Witaj Lucusiu!
Czekamy na Ciebie w bajce o Akademii Pana Kleksa. Do naszej bajki zaprasza Cię sam Pan Kleks. A zaprowadzi jego ulubiona piosenka..."
Pamiętacie Wyspy Bergamuta?

środa, 1 października 2014

A Ty w jaki dzień świętuJESZ?

Urodziny. 365 okazji do świętowania. 
Do tego imieniny. Drugie tyle.
A jak ktoś nie obchodzi? 
To może świętuje Dzień Ciasta Czekoladowego, Dzień Sardynki albo Gofrów.
Każda okazja jest dobra. Zwłaszcza jeśli stoi za tym dobre jedzenie.
Amerykanie coś o tym wiedzą.  A ja postanowiłam to trochę wykorzystać ;)