Dziś dzień św. Patryka. Zupełnie o tym nie pamiętałam. Komponując dzisiejsze śniadanie. W głowie cały czas świtał mi tylko Wiosenny Detoks, którym męczę Was na Owsiance... Niemniej jednak pyszna owsianka wpasowała się i w święto. I w detoks. Po prostu w me gUSTA ;)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owsianka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owsianka. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 17 marca 2015
czwartek, 29 stycznia 2015
Mocna. Nocna. Wstrząśnięta. Niezmieszana.
Dzisiaj propozycja owsianki dla dorosłych. Bo z kawą.
I prawie taka bondowska. Wstrząśnięta. Niezmieszana. Najlepsza. Z rana.
Następne meldowanie z Bergen będzie.
Pozdrawiam!
Aha... zapraszam na owsiankę ;)
I prawie taka bondowska. Wstrząśnięta. Niezmieszana. Najlepsza. Z rana.
Następne meldowanie z Bergen będzie.
Pozdrawiam!
Aha... zapraszam na owsiankę ;)
sobota, 24 stycznia 2015
Owsiankowanie #3 Może by tak na odwrót?
Ostatnio nie mam czasu na gotowanie. Czas spędzony za "galopującym" Gizmolem szczelnie wypełnia każdą minutę dnia.
Śniadania owsiankowe stały się już naszą tradycją. Moją i Gizmola. Stwórca nam się wyłamał. Woli swoje chlebki tostowe.
Ale od czasu do czasu uda mi się go napaść znienacka. Owsianką. Nie żeby inaczej ;)
A jako, że zawsze była owsianka z jabłkami. To może dziś tak odwrócić role?
niedziela, 18 stycznia 2015
Cool smoothie
Jak dobrze wstać, skoro świt...
I jeść przepyszną jajecznicę. Made by Stwórca. I mieć podaną. Niestety nie do łóżka. Ale popracujemy i nad tym :P
Tymczasem chlup na deser :)
Bo dzień bez owsianki. To dzień stracony.
I jeść przepyszną jajecznicę. Made by Stwórca. I mieć podaną. Niestety nie do łóżka. Ale popracujemy i nad tym :P
Tymczasem chlup na deser :)
Bo dzień bez owsianki. To dzień stracony.
czwartek, 1 stycznia 2015
P... jak pomarańcza. Postanowienie. Podsumowanie.
Jak co roku o tej porze większość z nas robi rachunek sumienia. I postanawia.
Postanowiłam i ja. Postanowić.
Ile z tego uda mi się zrealizować. Okaże się za rok. Oby...
Do siego!
piątek, 19 grudnia 2014
Sezon na... #10 Ja, pierniczę! Nie robię...
Postanowiłam w tym roku wcale nie zamieszczać przepisów świątecznych.
Zapytacie, czemu? Ano temu, że gdzie nie spojrzeć...
Pierniczki. Serniczki. Makowce. Karpie. I inne odświętne harpie.
Pierniczę to! Jedyny świąteczny akcent na jaki mnie stać to syrop piernikowy.
Śniadanie. Niby klasyka. Ale w świątecznym wydaniu.
piątek, 12 grudnia 2014
Gotuj z... #4 Się gra! Się ma!
Ha! Biblioteczka się zapełnia. Człowiek gotować nie umie. To sobie chociaż poczyta. O rozmowach przy jedzeniu. Do porannej kawy. I owsianki.
Od czapy sobie napisałam. Bez namysłu większego. Palce same wystukały. Na spontanie.
Od czapy sobie napisałam. Bez namysłu większego. Palce same wystukały. Na spontanie.
Ale widać legenda nie umiera nigdy. I na dobrym ludzie się znają. Jeśli tak? To... Freddie love you!
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Owsiankowanie #2 Był gratin. Czas na tatin!
Tak jak Stephanie Tatin eksperymentalnie i przez przypadek zrobiła swoją słynną tartę. Tak mi przez przypadek zaświtało. Tak, tak. Chomik czasem zaskoczy. Objadałam się nią cały weekend.
Stwórca po dwóch skapitulował. W poniedziałek weto stanowcze zastosował.
Stwórca po dwóch skapitulował. W poniedziałek weto stanowcze zastosował.
Była już zapiekana. To czemu nie odwrócona? Owsianka tatin?
Jak się okazało wyszła genialna! Mam nadzieję, że wpisze się na stałe w annały mojej kuchni śniadaniowej. I że na jabłkach się nie skończy.
BTW. Tartę kiedyś robiłam. Oczywiście spaliłam karmel. Heee! Dobrze, że sobie ryjka nie poparzyłam.
Aleee ooowsianka?! Paluchy lizać!
sobota, 29 listopada 2014
Owsiankowanie #1 W pakiecie czy bez, śniadanie ważna rzecz!
Moje nawyki żywieniowe można podzielić na to co przed. I na to co nastało po... Gizmolu.
Wcześniej nie zwracałam większej uwagi jak, gdzie i kiedy jem.
Śniadanie. To kawa wypita gdzieś pomiędzy wciskaniem w dżinsy, a myciem paszczaka.
Drugie. Kawa. Pączek. Kawa. I praca. I kawa. I praca. Bo pracoholiczką jestem. I kawopijem.
Obiad. Z biegu. W biegu. Lub wcale.
A kolacja... hmm. Bez komentarza. Jedzona grubo po dopuszczalnych godzinach wchłaniania przez kosmki.
I nagle pojawia się Młody. A wraz z nim dyscyplina. Kulinarna. Wiadomo, bimbała czymś napełnić trzeba.
I się zaczęło!
Wcześniej nie zwracałam większej uwagi jak, gdzie i kiedy jem.
Śniadanie. To kawa wypita gdzieś pomiędzy wciskaniem w dżinsy, a myciem paszczaka.
Drugie. Kawa. Pączek. Kawa. I praca. I kawa. I praca. Bo pracoholiczką jestem. I kawopijem.
Obiad. Z biegu. W biegu. Lub wcale.
A kolacja... hmm. Bez komentarza. Jedzona grubo po dopuszczalnych godzinach wchłaniania przez kosmki.
I nagle pojawia się Młody. A wraz z nim dyscyplina. Kulinarna. Wiadomo, bimbała czymś napełnić trzeba.
I się zaczęło!
środa, 19 listopada 2014
Nieprzepisowo #17 Matki kuchenne wzloty i upadki czyli Gizmowsianka na 5!
Dominujący w jadłospisie smak słodki to nadmiar Ziemi (nierównowaga w żołądku). Zbyt dużo Ziemi zasypuje Ogień (osłabia serce i jelito cienkie) i Wodę (osłabia nerki i pęcherz moczowy). Zaś brak Wody sprawi, że wyschnie Drzewo (gorąco w wątrobie i woreczku żółciowym).
Natomiast bezpośredni wpływ nadmiaru słodyczy obejmie kolejną po Ziemi przemianę, czyli Metal (jelito grube), stwarzając problemy w postaci zaparć lub biegunek.
To przykład braku równowagi (i mojej niewiedzy ;)), który może pogłębiać się i obejmować kolejne organy, jeśli w porę nie dostarczy się zrównoważonego pięcioma smakami pożywienia.
Natomiast bezpośredni wpływ nadmiaru słodyczy obejmie kolejną po Ziemi przemianę, czyli Metal (jelito grube), stwarzając problemy w postaci zaparć lub biegunek.
To przykład braku równowagi (i mojej niewiedzy ;)), który może pogłębiać się i obejmować kolejne organy, jeśli w porę nie dostarczy się zrównoważonego pięcioma smakami pożywienia.
poniedziałek, 17 listopada 2014
Love me tender, love me sweet. Love me... without meat!
Wszystko zaczęło się od owsianki.
Wstałam rano i zapałałam ochotą na banana. Hmm, trochę to zabrzmiało.
Owsianka, banan i... no właśnie. Gruszka zjedzona. Jabłko dla Gizmola. Truskawki wylądowały wczoraj w cieście.
Otworzyłam ponownie lodówkę. I... uśmiechało się do mnie. Wołało. Zjedz mnie!
Masło orzechowe. Taaak! Dopełniło pustą fałdkę w mych bioderkach.
A później się doczytałam, że podobną kombinację, tyle że w tostach, stosował Król Presley. Stąd ta nazwa.
I raz na jakiś czas funduję ją sobie na śniadanie. Wraz z setkami pustych kalorii. I energią na cały bezmięsny dzień.
Wstałam rano i zapałałam ochotą na banana. Hmm, trochę to zabrzmiało.
Owsianka, banan i... no właśnie. Gruszka zjedzona. Jabłko dla Gizmola. Truskawki wylądowały wczoraj w cieście.
Otworzyłam ponownie lodówkę. I... uśmiechało się do mnie. Wołało. Zjedz mnie!
Masło orzechowe. Taaak! Dopełniło pustą fałdkę w mych bioderkach.
A później się doczytałam, że podobną kombinację, tyle że w tostach, stosował Król Presley. Stąd ta nazwa.
I raz na jakiś czas funduję ją sobie na śniadanie. Wraz z setkami pustych kalorii. I energią na cały bezmięsny dzień.
piątek, 14 listopada 2014
Gotuj z... #3 Elvisianka
Podobno kochanego ciała nigdy dość! No, to ja gratuluję Stwórcy, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie miał co kochać. Blobek mu (u)rośnie. I nie mam tu na myśli Gizmola.
Odkąd odkryłam, że z ulubionej kanapki Elvisa można wyczarować równie ulubioną owsiankę. To współczuję sobie i swoim dżinsom. Czego nie rozepchał owoc mych lędźwi. Rozepchnie owoc bananowca. Ha!
Ma-sa-kra! Dla mnie to totalny foodgazm śniadaniowy. Dla owsianko- banano- orzecho- żerców to będzie szalej do kwadratu. Co ja mówię. Do sześcianu nawet!
Uzależniona. Nucę. Kochaj mnie czule. Kochaj mnie słodko! Bo wkrótce będę pulchną istotką ;)
niedziela, 19 października 2014
Dżem dobry do łóżka czyli uzdrowiona owsianka dla Sączysmarka [konkurs]
Miało nie być słodkiego. Ale Stwórca zachorzał. Zapewne wiecie co oznacza chłop z katarkiem w domu. Koniec świata! Jaś Fasola i totalny kataklizm przy tym to pikuś.
Z gilem do pasa. Czosnkowym ziewem sobotniego wieczora. I Młodym na kolanach urządziliśmy sobie pościelowy piknik z bają. Niedziela w końcu. Kto choremu zabroni ;)
"Jak uratować smoka 2"...
Jedno co mogę powiedzieć po projekcji. Dwa smoki w domu mam. Syn Sączyślin i Sączysmark Starszy.
piątek, 17 października 2014
Sezon na... #8 Gruszki. Jestem za... GRU-BA!
Uff! Październik w Polsce okazał się niezwykle rozgrzewający. Pogody po 20 stopni strasznie mnie rozleniwiły. I przypomniały jak bardzo chciałabym mieszkać w Chorwacji. Aww!
A tu rach, ciach, urlop pach. Trzeba było wracać do naszego podbiegunowego grajdołka.
Gdzie Dziadek Mróz zagląda nam porankiem do okien. Sirionek odpicował się już w zimową, naćwiekowaną odzież wierzchnią. A renifery smolą cholewki na pobliskich łąkach.
Jakby to powiedziała nasza sejmowa pogodynka: Sorry, taki mamy klimat! Buhahaha...
Trza by się rozgrzać, co?
No, to do dzieła!
Subskrybuj:
Posty (Atom)