Podobno kochanego ciała nigdy dość! No, to ja gratuluję Stwórcy, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie miał co kochać. Blobek mu (u)rośnie. I nie mam tu na myśli Gizmola.
Odkąd odkryłam, że z ulubionej kanapki Elvisa można wyczarować równie ulubioną owsiankę. To współczuję sobie i swoim dżinsom. Czego nie rozepchał owoc mych lędźwi. Rozepchnie owoc bananowca. Ha!
Ma-sa-kra! Dla mnie to totalny foodgazm śniadaniowy. Dla owsianko- banano- orzecho- żerców to będzie szalej do kwadratu. Co ja mówię. Do sześcianu nawet!
2 łyżki mieszanki musli (pełnoziarniste płatki owsiane, pszenne, żytnie, kukurydziane, suszone rodzynki, czipsy bananowe, nasiona słonecznika, siemienia lnianego) lub zwykłych płatków owsianych
szklanka mleka (krowiego, owsianego...)
zmacerowany dojrzały banan
łyżka masła orzechowego (ja miałam czekoladową nutellę)
szczypta soli
Musli zalewam mlekiem. Solę. Dodaję banana. I zagotowuję. Do lekko bulgoczącej pulpy dodaję łyżkę masła orzechowego. Mieszam. Zdejmuję z ognia. Jako śniadaniowa masochistka owsiankę dodatkowo zapiekam przez 20 min. w 150st. (wtedy wierzch polewam 3 łyżkami mleka, prószę płatkami).
Wieeem! Kalorie leją się hektolitrami. Bezczelnie drwią sobie z mych bioder.
Z tego też powodu owsiankę zasysam z kubka. Raz nie zawsze. Dwa nie często. Za często ;)
Gwarantowany power na cały dzień. A potem wyrzeczeń cały ty-dzień(!)
Ale przy pełzającym Zombiaku nie straszne mi to. Zaczynam uganiać się za chłopakiem ;) A on to wykorzystuje.
Ale przy pełzającym Zombiaku nie straszne mi to. Zaczynam uganiać się za chłopakiem ;) A on to wykorzystuje.
apetycznie i sycąco!
OdpowiedzUsuńw rzeczy samej ;)
UsuńPychotka :)
OdpowiedzUsuńojj tak!
Usuń