Rudolfinio Czerwononosy bardzo poważnie podchodzi do kwestii posiłków. Nawet tych w pracy.
Gdy wybija godzina "W" rzuca robotę w diabły. Nie ma znaczenia czy jest akurat na linii z Łosiem Superktosiem. Drąży kolejny tunel. Maluje chałupę na czerwono. Czy karmi jeżowce... Z niekłamaną premedytacją udaje się na drugie śniadanie.
Nawet jeśli nie ma co zjeść. Pije kawę. Tak po prostu.
Czy się stoi. Czy się leży. Przerwa na lunch się należy. Ot, co!
Czy się stoi. Czy się leży. Przerwa na lunch się należy. Ot, co!
Stwórca raczej zawsze ma co szamnąć. No, chyba że jest akurat na głodówce. Którą sam sobie z resztą wymyśla.
Raz są kanapki. Nieraz robiona naprędce pasta z tuńczyka. Innym razem norweskie (pseudo)kiełbaski. Tudzież oczyszczające marchewki. Ha. Ha!
Czasem jak mam chwilę czasu. A Gizmo nie zdąży jeszcze wyssać szaleju z lewego bimbała. I grzecznie śpi w pozycji na Freda. Kojarzycie pomnik w Montreux? No, właśnie ;)
Smażę pankejki. O, przepraszam! Svelery. Bo to w końcu norweskie drugie śniadanie.
Smażę pankejki. O, przepraszam! Svelery. Bo to w końcu norweskie drugie śniadanie.
2 szklanki mąki
400ml jogurtu waniliowego
2 jajka
5 łyżeczek cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
4 łyżki stopionego masła
1 łyżeczka kardamonu
Wszystkie składniki umieściłam w misce. Zmiksowałam. Na koniec dodałam płynne masło. Miksowałam do uzyskania gładkiej masy. Ciasto odstawiłam na 30 min. Następnie usmażyłam naleśniki. Obustronnie, na maśle.
Gotowe serwowałam posmarowane kremem orzechowym.
Przełożone plastrami banana.
Z kleksem bitej śmietany.
Oprószone wiórkami kokosowymi.
Przełożone plastrami banana.
Z kleksem bitej śmietany.
Oprószone wiórkami kokosowymi.
I czasem takie śniadanie Stwórcy uprzejmie dowozimy. Kusząco- pachnące. Norwesko- kardamonowe. I pieruńsko kaloryczne! Takie, że kubki smakowe kankana wywijają, w rytm szczekających zębów, jeszcze przez pół dnia ;)
A trolley walking ostatnimi czasy dużo przyjemniejszy. I nabrał nowego wymiaru, 3D ;) Świat z tej perspektywy znacznie ciekawszy się wydaje.
A trolley walking ostatnimi czasy dużo przyjemniejszy. I nabrał nowego wymiaru, 3D ;) Świat z tej perspektywy znacznie ciekawszy się wydaje.
Wpisem częstuję w konkursie kulinarnym Moje wypieki i desery na różne okazje.
Pankejki na blogu są. Maści wszelakiej. A czy znajdują się w najnowszej książce Doroty Świątkowskiej? Tego nie wiem. Ale chętnie się przekonam. Jeśli ją wygram ;)
Ośmielam się także zaproponować je w Skandynawskiej Kuchni 2014. A dlaczego? Gdyż do ich wykonania użyłam typowej dla tego regionu przyprawy. Kardamonu. Omomom!
Wyglądają mega apetycznie! :)
OdpowiedzUsuńhehe, polecam!
UsuńWariatka! :) Pankejki bombowe. Lucuś przepiekny. Jak Mama zresztą :). Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńAleście mnie skomplementowały :P i Syna mego pierworodnego ;) czysta mamusia nie chwaląc się, hehe!
UsuńTeraz będą mi się śniły po nocach! Pewnie się skończy tak, że zrobię je na niedzielne śniadanie :D
OdpowiedzUsuńTak jak mi się śni Twój kokosowy sernik ;)
Usuńa naleśniczki polecam!
Naleśniki na bogato, po takich ma się energię do dalszej pracy. Świetna narracja we wpisie. Uśmiałam się. Dziękuję za dołączenie do akcji skandynawskiej. Liczę na więcej oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńBędzie więcej... w piekarniku już unosi się cudowny zapach kardamonu, wanilii i kokosa ;)
OdpowiedzUsuńNiebawem coś skrobnę.
pozdrawiam :)
I to się nazywa śniadanie:)
OdpowiedzUsuńhttp://zycienienabogato.blogspot.com/