Pamiętam ten zapach z dzieciństwa. Rozgrzany olej. Tarte jabłuszka. Placuszki.
Mama często je robiła. Zwykle posypane cukrem. Tak prosto. Tak najlepiej.
Dzisiaj sama jestem mamą. Dopiero odkrywam uroki dziecięcego gotowania. Zmagam się z Gizmolowymi brejowatymi papkiami. Na bazie kaszki i banana. Jabłka. Marchewki... Normalnie Magda Gessler wymięka ;)
I cieszę się jak głupia, gdy łyżeczka nie chce być wypuszczona z malutkich rączek. Nawet nie wiedziałam, że pierwsza zjedzona owsianka może tak wzruszyć. Serio! A kupa?! Klękajcie narody!
Dlatego postanowiłam sobie przypomnieć te smaki. Te zapachy. Po prostu... moje dzieciństwo!
szklanka jogurtu waniliowego (naturalnego lub kefiru)
2 żółtka
3 łyżki stopionego masła
2 białka
łyżeczka cukru
szklanka mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
pół łyżeczki sody oczyszczonej
cynamon (opcjonalnie, wg uznania)
oliwa do smażenia
2 jabłka
W jednej miseczce połączyłam suche składniki. W drugiej mokre. Białka ubiłam z cukrem na sztywną pianę. Jabłka obrałam. Pokroiłam w plastry, a następnie na cztery.
Mokre przelałam do suchych. Dokładnie wymieszałam. Delikatnie wmieszałam białkową pianę.
Na rozgrzaną patelnię nakładałam kolejno, łyżkę ciasta. Kawałek jabłka. Znowu łyżkę ciasta.
Smażyłam na rumiano z obu stron.
Podałam z dżemem truskawkowym. Tak prosto. Tak najlepiej.
Kolejna placuszkowa propozycja w konkursie. A to dlatego, że ciastuś ze mnie kiepski. Zawsze mi się coś zważy. Nie wyrośnie. Przypali.
Znacznie lepiej idzie mi z jedzeniem, niż pieczeniem ;)
Ale może gdybym wygrała książki Doroty Świątkowskiej w końcu popisałabym się jakimś łakociem. Przed Lucusiem. Przecież nie samymi owsiankami dziecko ży-je!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)