Spodnie z tyłka lecą. Waga wskazuje 49.5! Oł, yeah! Tyle to ja w podstawówce ostatnio ważyłam :D
To, że ciąża nie zamieniła mnie w jedną z tych Rubensowskich balerinek, to w dużej mierze zasługa Gizmo. Natura wiedziała, co robi. Karmienie rulezzz!
Oraz odpowiedniej diety. Albo nie. Dieta to szumnie powiedziane.
Bardziej podoba mi się... odżywianie z głową ;)
Bo nie wyczynem jest głodzić się. Albo pocić przez 10 km. By finalnie rozklapić na kanapie z michą popcornu i pilotem. Są i tacy co prawą rękę przykładają do lewego ucha, by odebrać telefon. Owszem, można. Hardkorów nie brakuje.
Jednak lepsze efekty osiąga się, łącząc przyjemne z pożytecznym.
Ja na ten przykład. Biceps- triceps trenuję, przemierzając domową przestrzeń powietrzną z 6,5 kg Gizmo na pokładzie. Korzeniowski mógłby u mnie pobierać lekcje chodu za Gizmowozem. A Majewski rzutu pampersem, zwłaszcza po nocnej zmianie. Do tego pady na matę i turlania rodem z Rambo. Widzicie. Po co mi siłka albo inna zumba- rumba, jak mam najlepszego trenera personalnego ever.
I za co? Za dozgonną miłość. I cycocha. Bo głodnego nakarmić trzeba. Zwłaszcza, że popyt nadal jest. I nie słabnie. "Ostrożne" jedzenie porzuciłam z chwilą przekroczenia strefy Schengen. Chociaż do dzisiaj z rozrzewnieniem wspominam mój wyskok z czekoladkami. Jednak nie myślcie, że teraz jadam źle. Wręcz przeciwnie. Jem śniadania. A to duży wyczyn jak dla mnie.
Obaliwszy mit o "złej" owsiance, pora na poparcie go konkretnymi przykładami. Dwoma. Ulubionymi jak do tej pory. Ale tworzę dalej. O czym niebawem.
Pierwszy. Bo mam słabość do słonecznika. I chwilowy woow! na cynamon.
Drugi. Bo uropaskuda o sobie przypomniała :( W naturze jak widać, nic nie ginie. A kakałko na podreperowanie magnezowego deficytu, do którego w dużej mierze przyczyniają się kawusie. Te wypijane w szale tworzenia blog wpisów ;)
Baza: 2 szklanki mleka owsianego, banan, jabłko
Koktajl 1: garść słonecznika, łyżeczka cynamonu
Koktajl 2: łyżka kakao, garść suszonej żurawiny
Mleko owsiane zblendowałam z jabłkiem i bananem. Rozlałam na dwie porcje.
Do cynamonowego słonecznika, jak się nie trudno domyśleć, dodałam słonecznik i sypnęłam cynamonem.
Analogicznie do czekoladowego wsypałam łychę kakao i dorzuciłam żurawinę.
Analogicznie do czekoladowego wsypałam łychę kakao i dorzuciłam żurawinę.
Zmiksowałam ponownie.
Przelałam do szklanek.
Udekorowałam.
I chlup!
Przelałam do szklanek.
Udekorowałam.
I chlup!
A czemu akurat mleko owsiane?
Bo nam zasmakowało. Bo ma więcej wapnia niż mućkowe. Bo witaminy i mikro-makro-elementy płyną strumieniem. Bo wspomaga trawienie. Bo lekka kupa po nim jest.
I uprzedzam pytanie: nie! Nie mamy skazy. Gizmo jest bardzo tolerancyjny dla laktozy.
Po prostu fajnie jest czasem coś zmienić ;)
A ja mogę objeść się w końcu bezkarnie czekolady. Chociażby w płynie. Wiedząc, że nie zostanie ze mną przez kolejne pięć lat. W biodraach. Ha!
A ja mogę objeść się w końcu bezkarnie czekolady. Chociażby w płynie. Wiedząc, że nie zostanie ze mną przez kolejne pięć lat. W biodraach. Ha!
Koktajl Cynamonowy Słonecznik zgłaszam do akcji "Jabłko z Cynamonem".
Koktajl Żurawinowa Czekolada zgłaszam do akcji "Różowe Wrześniowe Śniadanie".
świetny ! :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :)
UsuńMarcela, polecam na deser ;) zwłaszcza ten czekoladowy!
OdpowiedzUsuńZawsze się uśmiecham, jak czytam Twoje posty :)
OdpowiedzUsuńSmakowicie te koktajle wyglądają :)
nie tylko wyglądają, wierz mi!
Usuńa za komplementa dziękuję... :) staram się jak mogę, bo jak się nie umie gotować, to trzeba piórem nadrabiać :P
pozdrawiam :)
:) trafilam tu za koktajlem a cos czuje ze zostane na dluzsze zaczytanie :) fajnie piszesz! Ps. Ja zostawiam komentarz a moj trener personalny wisi na cycochu ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńthx :) zapraszam także na drugiego bloga owsiankikawa.blogspot.com tam jest więcej do poczytania ;)
Usuńpozdrawiam serdecznie Mamuśkę ;)