Jak dobrze wstać, skoro świt...
I jeść przepyszną jajecznicę. Made by Stwórca. I mieć podaną. Niestety nie do łóżka. Ale popracujemy i nad tym :P
Tymczasem chlup na deser :)
Bo dzień bez owsianki. To dzień stracony.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą banany. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą banany. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 18 stycznia 2015
piątek, 19 grudnia 2014
Sezon na... #10 Ja, pierniczę! Nie robię...
Postanowiłam w tym roku wcale nie zamieszczać przepisów świątecznych.
Zapytacie, czemu? Ano temu, że gdzie nie spojrzeć...
Pierniczki. Serniczki. Makowce. Karpie. I inne odświętne harpie.
Pierniczę to! Jedyny świąteczny akcent na jaki mnie stać to syrop piernikowy.
Śniadanie. Niby klasyka. Ale w świątecznym wydaniu.
piątek, 14 listopada 2014
Gotuj z... #3 Elvisianka
Podobno kochanego ciała nigdy dość! No, to ja gratuluję Stwórcy, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie miał co kochać. Blobek mu (u)rośnie. I nie mam tu na myśli Gizmola.
Odkąd odkryłam, że z ulubionej kanapki Elvisa można wyczarować równie ulubioną owsiankę. To współczuję sobie i swoim dżinsom. Czego nie rozepchał owoc mych lędźwi. Rozepchnie owoc bananowca. Ha!
Ma-sa-kra! Dla mnie to totalny foodgazm śniadaniowy. Dla owsianko- banano- orzecho- żerców to będzie szalej do kwadratu. Co ja mówię. Do sześcianu nawet!
Uzależniona. Nucę. Kochaj mnie czule. Kochaj mnie słodko! Bo wkrótce będę pulchną istotką ;)
poniedziałek, 3 listopada 2014
Trolley walking 3D i Stwórcy drugie śniadanie
Rudolfinio Czerwononosy bardzo poważnie podchodzi do kwestii posiłków. Nawet tych w pracy.
Gdy wybija godzina "W" rzuca robotę w diabły. Nie ma znaczenia czy jest akurat na linii z Łosiem Superktosiem. Drąży kolejny tunel. Maluje chałupę na czerwono. Czy karmi jeżowce... Z niekłamaną premedytacją udaje się na drugie śniadanie.
Nawet jeśli nie ma co zjeść. Pije kawę. Tak po prostu.
Czy się stoi. Czy się leży. Przerwa na lunch się należy. Ot, co!
Czy się stoi. Czy się leży. Przerwa na lunch się należy. Ot, co!
piątek, 17 października 2014
Sezon na... #8 Gruszki. Jestem za... GRU-BA!
Uff! Październik w Polsce okazał się niezwykle rozgrzewający. Pogody po 20 stopni strasznie mnie rozleniwiły. I przypomniały jak bardzo chciałabym mieszkać w Chorwacji. Aww!
A tu rach, ciach, urlop pach. Trzeba było wracać do naszego podbiegunowego grajdołka.
Gdzie Dziadek Mróz zagląda nam porankiem do okien. Sirionek odpicował się już w zimową, naćwiekowaną odzież wierzchnią. A renifery smolą cholewki na pobliskich łąkach.
Jakby to powiedziała nasza sejmowa pogodynka: Sorry, taki mamy klimat! Buhahaha...
Trza by się rozgrzać, co?
No, to do dzieła!
wtorek, 7 października 2014
Nieprzepisowo #15 Oszukać sumienie. Zaspokoić pragnienie, czyli kawa z mlekiem, raz!
Kawa. Jedyna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie totalnie dnia. Potem druga. Nieraz trzecia. Czwarta. W pół do piątej.
Bywała. Przed tym, zanim różową krechą odcięłam się od źródełka.
Było ciężko. I nadal jest.
Ale nie przez detoks. Tylko gadanie.
Nie pij kawy! Jesteś w ciąży!
Pijesz kawę? Przecież karmisz!
No i...???
sobota, 27 września 2014
Najpierw masa, później rzeźba czyli stejki to mistejki, a na lepszą przemianę pij mleko owsiane
Spodnie z tyłka lecą. Waga wskazuje 49.5! Oł, yeah! Tyle to ja w podstawówce ostatnio ważyłam :D
To, że ciąża nie zamieniła mnie w jedną z tych Rubensowskich balerinek, to w dużej mierze zasługa Gizmo. Natura wiedziała, co robi. Karmienie rulezzz!
Oraz odpowiedniej diety. Albo nie. Dieta to szumnie powiedziane.
Bardziej podoba mi się... odżywianie z głową ;)
niedziela, 10 sierpnia 2014
Nieprzepisowo #11 Cudowne dziecko niewidzialnych pedałów. Mama wraca do gry. I statusiały Stwórca czyli fit rodzinka w komplecie
Młody przygotowuje się do udziału w Tour de Pologne :) Albo przynajmniej do sztafety 4x100m. Najgorzej jest w nocy. I nie tylko z tym, bo to tylko dodatek do jego daleko posuniętej bezsenności. Jeśli uda nam się położyć przed 3.00, to jesteśmy happy. Ani bujanie, ani kąpanie... Nie pomaga nic, ani prośba, ani cyc. Już go nawet ostatnio podstępnie zatargałam do łóżka, położyłam między mną i Stwórcą. Myślę, niech i On jakiś udział w usypianie wniesie (przy okazji film oglądnąć chcieliśmy, "Ostatni, najszybszy Indian", polecam tak na marginesie). A Młody tylko łypnął, to na mnie, to na Tatę, nie bardzo ogarniał chyba sytuację, bo jakoś tak ciaśniej niż zwykle, zapowietrzył się, jakby chciał zapytać: "A co Ty robisz z moją mamą w łóżku?", z naciskiem na moją... i wystartował! Jakby na jakiś rekord szedł. W kogo on się wrodził, ja się pytam się?!
wtorek, 15 lipca 2014
Midnight son
Dzień polarny ma to do siebie, że zegar biologiczny totalnie szaleje. Nie chce się spać, za to ciągle chce się jeść! Coś za coś ;) Nawet Młody od pewnego czasu wyznaję tę zasadę, czym sprawdza moją cierpliwość, wyrabia biceps- triceps oraz wysysa bimbały, aż do kręgosłupa. Dziś postanowił "zrobić" ze mną szybki chlebek bananowy. W sam raz na śniadanie. Może nawet o północy...
czwartek, 12 czerwca 2014
Wake me up before you go go!
Młoda mama potrzebuje się wyspać. Też mi nowość! Ale kiedy?- pytam. Kiedy? Noce przerywane. Przewijane. Przemasowane. Dzionki przesprzątane. Przegotowane. Przeprane. Choć podobno nie mam co narzekać. Cztery, pięć godzin nieprzerwanego snu to luksus. Jednak najgorzej jest nad ranem. Wtedy najbardziej padam na paszczaka, a Młody już za cycem węszy. Więc czym prędzej go do ulubionej bimbałeczki, a sama poddaję się konsumpcji wspomagająco- pobudzającej. Ooo, tak!
sobota, 7 czerwca 2014
Sezon na... #3 Na chłodzenie. The ser
Może i są tuczące, ale póki co tylko one mi zostały na otarcie łez po truskawkach. Poza tym są kopalnią witamin i minerałów, rzadko kiedy wywołują alergie, dzięki czemu są idealne dla dzieci i niemowląt. Natenczas dla mnie i Pępka jedyne i słuszne owocki. A i "człowiekom" na diecie nie zaszkodzi spożywanie ich co drugi dzień. Ja mam ochotę na banana i takie cudo zrobiłam z rana!
niedziela, 23 marca 2014
Bancakes
Nowy kuchenny nabytek w postaci malutkiej patelenki wymagał dalszych testów. Szybko mi zaświtało, że można ją wykorzystać do wykonania naleśników, placuszków, tudzież "pankejków". No i padło na to ostatnie. A że pichcę znowu bezglutenowo, stąd nazwa...
Subskrybuj:
Posty (Atom)