Niedzielne śniadania mają to do siebie, że bywają baaardzo leniwe. Czasami nawet bardziej niż te sobotnie ;)
U nas niekiedy wprost zahaczają o obiad. Jeśli możemy już sobie na takie pozwolić, to muszą być konkretne.
Gofry na ten przykład. Słodkie. Trójkolorowe. Ostatnio były.
I tu zonk! Aparat padł :(
I tu zonk! Aparat padł :(
Nie poddałam się. Gofrowałam ponownie.
Tym razem wytrwanie. Monochromatycznie.
Jednak zgodnie z opisem bloga...
Pomysł na smarowidło podsunął mi Stwórca. Zupełnie niechcący.
Zainspirował mnie jak pożerał tosta wypchanego krewetkami skąpany po paliczki w ketchupie.
Cóż, postanowiłam mu sprawę trochę ułatwić.
Tak sobie wykombinowałam. I jest :)
Krewetkowa pasta/masło/smarowidło... Jak zwał, tak zwał. W każdym bądź razie okład w kolorze bladego różu. Do tego ziemniaczane gofry na kefirze, który trzeba było już zjeść. Te, które od zeszłego tygodnia za mną chodziły.
Fotki zrobione. ;)
Paluchy oblizane...!
Attention! Nie jest to jednak propozycja dla śniadaniowych wyścigowców. Nie ma co ukrywać. Trochę zabawy przy jej przygotowaniu było.
Sobota wieczór. Krewetkowe masełka.
Niedzielny poranek. Gofrowanko. I szamanko.
To jest to!
3-4 łyżki surowych krewetek (w wodzie)
2-3 łyżki masła
1 łyżeczka suszonego koperku
sól, pieprz do smaku
Krewetki wymieszałam z łyżką masła i podpiekłam 10 min. (150 st.). Wystudziłam.
Następnie dodałam resztę masła (rozpuściłam je w mikrofali), koperek, sól, pieprz i całość zblendowałam. Masę przełożyłam do foremki i schłodziłam w lodówce (przygotowana ilość wystarczyła na jedno śniadanie).
5 średnich ziemniaków (surowych)
1/2 szklanki kefiru
2 jajka
1/2 szklanki mąki pszennej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 szklanki oliwy (oleju bądź roztopionego masła)
sól do smaku
Ziemniaki obrałam i starłam na fasolkowych oczkach. Odsączyłam z nadmiaru wody. Następnie wbiłam jajka, wsypałam suche składniki, wlałam oliwę, kefir i całość wymieszałam. Gofrownicę rozgrzałam i nakładałam ciasto. Gofry zapiekałam do zarumienienia, ale nieco dłużej niż zwykłe (gdyż używałam surowych ziemniaków).
Gofry posmarowane masełkiem krewetkowym sprawdziły się jako miła odmiana od chleba.
Ostatecznie śniadaniowaliśmy (nie) nudną kanapką.
Różową.
A obiad? Po co obiad!
Prosiłabym tylko o dopisek odnośnie przyszykowania kanapki np. "gofry posmarowaliśmy pastą i śniadaniowaliśmy (nie) nudną kanapką." i już akceptuje przpeis :)
OdpowiedzUsuńSię robi!
Usuńpozdrawiam ;)
Dziękuję :) Przepis już zaakceptowany :)
UsuńFaktycznie nie codzienne nawet bym nie pomyślała by tak połączyć gofry:)
OdpowiedzUsuń