Liść opadł. Zmrok zapadł. Listopad. Przeminął. Przemknął.
Krótki przegląd tego co poczyniłam. Bo dawno podsumowania nie było.
I list do M. Bo każdy ma w sobie coś z dziecka.
A ja jestem w takim momencie, gdzie samo mieszanie chochelką już mi nie wystarcza.
Muszę się odbić od kociołkowego dna.
Pójść dalej.
A do tego potrzebuję warsztatu. Którego trochę mi brakuje.
Krótki przegląd tego co poczyniłam. Bo dawno podsumowania nie było.
I list do M. Bo każdy ma w sobie coś z dziecka.
A ja jestem w takim momencie, gdzie samo mieszanie chochelką już mi nie wystarcza.
Muszę się odbić od kociołkowego dna.
Pójść dalej.
A do tego potrzebuję warsztatu. Którego trochę mi brakuje.
Zatem...
Zamykamy listopad. I czekamy na choinkę.
Gizmolove. Miesiąc szósty. Minął nam na nauce siadania. Pełzania wstecznego. I trudnej sztuce jedzenia.
Matka chcąc wpisać się w aktualne trendy Zombiaka, kucharzenie traktowała jako koło fortuny. Uda się albo się nie uda ugotować.
Albo rozszerzanie diety. Bimbał na bimbale. A teraz bimbał bye, bye.
Pierwsze za sprawą konkursów i akcji. Z mniejszymi i większymi sukcesami. Ale w pogoni za Pełzakiem tylko na taką formę kuchennego relaksu było ją stać. Stać przy garach już nie ma czasu.
Najpierw się (samo)chwalimy :)
Pazerna do szpiku. Ruszyła w kaszowy dwubój. A to za sprawą nowo odkrytej kuchni. 5 smaków nie tylko jej przypadło do gustu. Ma ciche wrażenie, że bulgur uwiedzie jedną z jurorek. Nie wie jeszcze tylko...
Drugie pod hasłem owsiankowania. Które i jej najwidoczniej do gustu przypadło. Bo większość śniadań i serce skradło. Czym podziw swój wyraziła w serii nowej. Owsiankowej.
A teraz trochę prywaty.
Drogi Święty Mikołaju,
gdybyś przypadkiem trafił na ten post. Będę wdzięczna! I usatysfakcjonowana. Jeśli spełnisz jedno z poniższych życzeń. Jedną z poniższych książek.
Zamykamy listopad. I czekamy na choinkę.
Gizmolove. Miesiąc szósty. Minął nam na nauce siadania. Pełzania wstecznego. I trudnej sztuce jedzenia.
Matka chcąc wpisać się w aktualne trendy Zombiaka, kucharzenie traktowała jako koło fortuny. Uda się albo się nie uda ugotować.
Albo rozszerzanie diety. Bimbał na bimbale. A teraz bimbał bye, bye.
Pierwsze za sprawą konkursów i akcji. Z mniejszymi i większymi sukcesami. Ale w pogoni za Pełzakiem tylko na taką formę kuchennego relaksu było ją stać. Stać przy garach już nie ma czasu.
Najpierw się (samo)chwalimy :)
1. Stwórcy drugie śniadanie nagrodzone! Wygrana w konkursie Moje wypieki i desery na każdą okazję.
2. W TOP 5 akcji Szybkie zupy. Wyróżnienie dla zupy neapolitańskiej.
1. Czy będzie to Margarytkowe 5 smaków na 8 urodziny? 2. Czy może bezmięsny poniedziałkowy kaszodzień?
1. Była Elvisianka. Śpiewająco podbiła kubki smakowe Matki Wariatki.
2. Pieczona. Pełna zdrowia. Amarantusowa. Stwórcy podniebienie besztająca.
3. I Gizmolove. Pięciosmakowe. Nie zawsze trafiająca w jego gUSTA ;) Ale Matka się stara. Za miesiąc rosołkiem pluć będzie ;)
A teraz trochę prywaty.
Drogi Święty Mikołaju,
gdybyś przypadkiem trafił na ten post. Będę wdzięczna! I usatysfakcjonowana. Jeśli spełnisz jedno z poniższych życzeń. Jedną z poniższych książek.
A co by przyoszczędzić Ci czasu na zwiedzanie mojego komina. Informuję, iż 21 grudnia winnam bujać w obłokach niedaleko Twej przestrzeni powietrznej. Przelotem bym odebrała.
Pierwsze dwie, aby dowiedzieć się co robię źle.
Trzecia. Bo fotopstryk ze mnie kiepski. Zwłaszcza po (norweskim) zmroku.
A Zosina. Bo może w końcu uda mi się przyrządzić coś z jej przepisu. Co mi się na patelni nie rozleci.
Do zobaczenia w grudniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)