Postanowiłam wziąć udział w konkursie kulinarnym. Tematem przewodnim jest przygotowanie dania, którym chciałabym ugościć Margarytkę z Zielonookim. Wyzwanie! Poszperałam trochę w opisach i komentarzach do jej przepisów. Temat rzeka, bo na dobrą sprawę może im smakować wszystko. Ale najważniejsze to nie przekombinować. Dlatego zainspirowana wpisami o "jesiennej królowej" postawiłam wszystko na dyniową kartę ;) Moim asem w rękawie będzie kokosowy krem z dyni z serowymi chipsami.
Postanowiłam przygotować zupę, którą Margarytka zajadała się w Restauracji "Syrenka" w Ustce. Jednak by nie był to kolejny z wielu krem z dyni ja swój przyrządziłam na indyjską nutę. Niebanalne mają być też chipsy serowe, z którymi podam ów krem. Trzymajcie kciuki!
Postanowiłam przygotować zupę, którą Margarytka zajadała się w Restauracji "Syrenka" w Ustce. Jednak by nie był to kolejny z wielu krem z dyni ja swój przyrządziłam na indyjską nutę. Niebanalne mają być też chipsy serowe, z którymi podam ów krem. Trzymajcie kciuki!
Kokosowy krem z dyni z serowymi chipsami
1 kg dyni (obranej i pokrojonej w kostkę)
1 posiekana cebula
1 starty ząbek czosnku
100 ml mleka kokosowego
150 ml bulionu warzywnego
przyprawy (curry, imbir, papryka słodka, sól)
1 łyżka masła
ziemniaki
starty żółty ser
W wysokim naczyniu podsmażyłam na maśle posiekaną cebulę.
Po chwili dodałam starty ząbek czosnku oraz pokrojoną dynię i smażyłam przez 2-3 min.
Zalałam wszystko bulionem warzywnym i gotowałam do miękkości, ok. 20 min.
Następnie całość zmiksowałam na gładką masę.
Dodałam mleko kokosowe oraz doprawiłam do smaku curry, imbirem oraz słodką papryką.
Gotowałam ok. 5min. do wymieszania się smaków.
Ziemniaki obrałam, pokroiłam na bardzo cienkie plasterki i kilkukrotnie opłukałam w zimnej wodzie celem usunięcia skrobi.
Wysuszone rozłożyłam na blasze do pieczenia wyłożonej papierem.
Całość oprószyłam startym żółtym serem.
Piekłam przez ok. 30- 40 min. do zarumienienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)