Trochę mnie nie było, ale już nadrabiam zaległości. Wraz z nastaniem pierwszych szaro- burych dni, zabrałam się za odgruzowywanie tego bloga. Tego ponieważ jak wiecie działam jeszcze na Owsiance. Na sam początek zapraszam na rozgrzewającą zupę krem z pietruszki.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupa. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 13 września 2015
poniedziałek, 27 października 2014
Pomidorowy poniedziałek inaczej [konkurs]
Normalnie po niedzielnym rosole następuje pomidorowy poniedziałek. Normalnie. Ale nie tym razem ;) Dziś zmyliłam przeciwnika. Zaryzykowałam.
Szukając inspiracji na pomidorowo- bazyliowy serek, który cierpliwie czekał na ten moment, przypomniałam sobie...
Jakiś czas temu podczas gofrowego piątku u Stwórcy, menago siorpał zupę. Początkowo myślałam, że to jakiś sproszkowany syf. Ale nie! Zwiedziona zapachem, podpytałam.
Rozemocjonowany z łamaną angielszczyzną niemalże wygestykulował mi każdy ze składników. Po kilku unikach. Misiaczkach. I lewych sierpowych. Uff! Udało się! Miałam przepis!
Kartoflowy nos podpowiadał mi, że serek odda swe serkowe istnienie w słusznej sprawie.
Szybko. I pysznie ;)
I nie pomylił się...
Rozemocjonowany z łamaną angielszczyzną niemalże wygestykulował mi każdy ze składników. Po kilku unikach. Misiaczkach. I lewych sierpowych. Uff! Udało się! Miałam przepis!
Kartoflowy nos podpowiadał mi, że serek odda swe serkowe istnienie w słusznej sprawie.
Szybko. I pysznie ;)
I nie pomylił się...
piątek, 24 października 2014
Zupę z przestworzy do konkursu się tworzy
W czasie lotu ludzie się nudzą. Normalne to.
No, chyba że są to pasażerowie wiadomego pochodzenia. Latający tanimi liniami. Syndromem dnia poprzedniego. Ze skłonnością do nadmiernego odwodnienia. Gadania bez skrępowania. Z przeświadczeniem, że się ich nie słyszy. I nie rozumie. Ha!
Jak już się człowiek nałyka śliny. Opanuje nudności. I wyrzuci z pamięci pierwszą część "Oszukać przeznaczenie". Zaczyna czytać pokładowe pisemka. I czasem coś pożytecznego wyczyta. Pomysł na obiad, na przykład. Taki jak ten.
środa, 24 września 2014
Nie mimozami, a grochówką jesień się zaczyna
Jest to zupa, która na pewno budzi dobre wspomnienia. Zaraz obok pomidorówki.
Nie do końca wakacyjne. Ale studenckie. Weekendy w domu. I poniedziałkowe powroty na zajęcia. Ze słoikami świeżo utartego grochu.
Czasy, które minęły bezpowrotnie.
Zrobiło się nostalgicznie. Nie mówię, że smutno.Łapiąc ostatni promyk słońca, zdjęcie na tarasie.
Grochówka na wypasie. Łycha staje, że hej!
A jutro: Maski włóż!
środa, 3 września 2014
Pierwsze rocznice. Pierwsze kwaśnice. Pierwsze połom bicie.
Każdy z nas ma takie swoje małe święta, które po cichu obchodzi. Rocznice, o których skrycie pamięta. Powody mogą być różne. Może to być skojarzenie z miejscem, osobą, potrawą, wydarzeniem, pierwszym razem i nie mam na myśli tylko "tego" pierwszego razu. Ostatnio sobie uświadomiłam, że wrzesień jest dla mnie takim rocznicogennym miesiącem. Parafrazując klasyka, to w tym miesiącu wszystko się zaczęło.
poniedziałek, 1 września 2014
Światowe zupy z plagiatem w tle. Podsumowanie akcji
Moja pierwsza durszlakowa akcja zakończona. Poniżej jej podsumowanie. Muszę powiedzieć, że niektóre przepisy na prawdę mnie zaintrygowały i jestem w stanie pokusić się o ich wykonanie. Ale żeby nie było tylko miło i słodko, trafił się jeden plagiat! Wykryto go i wpis został natychmiast usunięty.
wtorek, 26 sierpnia 2014
Z dalekich wypraw... #8 Teraz Polska. Przepis Ślązaków na polewkę z raków
Koniec z rakami. Za każdym razem, gdy walczę z "czymś" podobnym, powtarzam sobie, że to ostatni raz. Aż znowu kupujemy coś głupiego i znowu zostaję z tym sama, a Stwórca tylko palce oblizuje. Albo jęczy, że wydumka. Wtedy wiem, żeby uczyć się na własnych błędach. Poprawić przepis albo ponownie nie robić. Ot, taka filozofia. Pierwsze podejście do raków okazało się porażką. Masochistycznie zdecydowałam się na drugie.
czwartek, 14 sierpnia 2014
Sezon na... #6 Kukurydza. Tacos rzecze Cejrowski. A ja Wam kit wciskam. Zwariowałam!
"I rzecz najważniejsza ze wszystkich: jak się nie doda ostrego, czyli salsy meksykańskiej, to zaraz będzie bolał brzuch. A jak się doda ostrego, to brzuch nigdy w życiu nie zaboli i nie będzie zemsty Montezumy. Zasada podstawowa- jedz to co oni, tylko od początku do końca. Jak na początku jest wieprzowina i tortilla, a na końcu salsa, to nie można tego fragmentu omijać, bo się człowiek struje...".
Aż tak ostro nie będzie. Ale będą tacosy. Będzie kukurydza. Chyba trochę Meksyku w zupie przemyciłam?
Aż tak ostro nie będzie. Ale będą tacosy. Będzie kukurydza. Chyba trochę Meksyku w zupie przemyciłam?
środa, 13 sierpnia 2014
Z dalekich wypraw #6 Pora na krem! Gotuje się akcja
Tak siedzimy w tej Norwegii i wpierdzielamy łososia, a jakoś na blogu jeszcze żadnego przepisu z nim nie ma. Dziś się to zmieni! Serwuję bowiem (podobno) typowo norweski krem. Bardzo łatwy w wykonaniu. Zastanawiam się tylko czy on taki norweski przez tego łososia czy przez pora. Bo ryba, fakt, tutejsza, ale warzywa i tak mają w większości z importu. Więc jak to z tą zupą jest? Sama nie wiem. Ale pyszna wyszła!
czwartek, 17 lipca 2014
Mój pierwszy krem
Pomału wracam do starych nawyków żywieniowych. Po żurawinie wysypu nie było, to próbujemy dalej. A dalej taka zupa. I mój pierwszy krem. Plus bagietka czosnkowa. O, jak mi tego brakowało! A jutro się okaże, czy nie namieszałam w jelitkach Młodego. Dla złagodzenia z dużą ilością koperku. Uwielbiam!
niedziela, 11 maja 2014
Sezon na... #1 Botwinka. Ni w pięć, ni w dziewięć
Mówią, że kobieta w ciąży zje wszystko. Nawet śledzia z nutellą! Mnie daleko do takich smaków, bo śledziowa nie jestem. Nie powiem, bo i mi zdarzyło się zboczyć ze standardowego, kulinarnego szlaku (Miś świadkiem i królikiem doświadczalnym był). Podobnie było tym razem. Nie wiem czy ktoś wcześniej próbował już takiego zestawu, ale skoro jestem w ciąży, to chyba mogę fantazjować do woli.
niedziela, 4 maja 2014
Na mamusinym wikcie czyli najlepsza pomidorowa na świecie
Pomidorówka na blogu gościła do tej pory w dwóch wariacjach, na słodko-orientalnie i ostro. Jaka by nie była pozostanie jedną z moich ukochanych zup. I nie ma w tym żadnej przesady. Serio! Do dziś wspominam z rozczuleniem jak rodzice szykowali się na weekendowe najazdy córki z uczelni i rozpieszczali mnie właśnie pomidorową. Ledwo wyjeżdżałam z domu, a ojciec dzwonił i pytał, co ma być następnym razem. A ja zawsze uparcie twierdziłam, że... POMIDOROWA! I tak mi zostało do dziś.
niedziela, 2 lutego 2014
Do trzech razy Meksyk
Fasola rozpoczęła i kończyła ten kulinarny tydzień. Tym razem wystarczy kawałek dobrej kiełbasy i przepyszną zupę mamy w kwadrans. Dzisiejsze dzieło wieńczy makaron z...
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Nie takie chili ostre, jak je malują
Podpatrzyłam przepis na zupę i "moją" wersję prezentuję poniżej. Choć w nazwie zawarte jest chili zupka w rzeczy samej nie wydaje się specjalnie ostra. Do czasu, aż nie przegryzie się jalapeno ;) Meksykańska fascynacja nadal trwa...
czwartek, 9 stycznia 2014
American Dream według Magdy (Gessler)
Jakiś czas temu natknęłam się na FB na profil kolesia, który śledzi Kuchenne Rewolucje Magdy Gessler. Z ciekawości obejrzałam kielecki odcinek o American Home. Poszperałam na YT w poszukiwaniu oryginału KR, aby dowiedzieć się czegoś więcej o serwowanych tam smakołykach. I tak oto zrewolucjonizowałam swój dzisiejszy obiad.
wtorek, 17 grudnia 2013
Viva la France!
Dziś francuski specjał. Podobno najlepiej smakuje z winem. W moim wydaniu dodaję mięsny akcent w postaci podsmażonego kabanosa (bądź innej kiełbaski). Plus grzanki. Pychotka!
poniedziałek, 11 listopada 2013
Na kurzej nóżce
Kolejna zupa do kolekcji. Dzisiaj padło na przepyszny krupnik. Do tej pory robiłam go już kilka razy i zazwyczaj na kaszy jęczmiennej. Ale od czego są eksperymenty w kuchni. Mała podmianka na pszenicę durum i nowa odsłona jak się patrzy. Do tego oczywiście rosołek drobiowy i... już mi więcej do szczęścia dzisiaj nie potrzeba.
Krupnik na kurzej nóżce
1 udko drobiowe
1,5 l wody
ziele angielskie, liść laurowy
marchew pokrojona w plasterki
2 ziemniaki pokrojone w kostkę
0,5 szklanki pszenicy durum
mieszanki warzywnej (do smaku)
natka pietruszki
Udko zagotowałam z dodatkiem ziela angielskiego i liścia laurowego.
Kiedy już było miękkie wyjęłam, wystudziłam.
Mięso oddzieliłam od kości, posiekałam na drobno.
Do wywaru dodałam pokrojoną marchewkę i ziemniaki.
Gotowałam do miękkości.
W osobnym naczynku zalałam pszenicę wrzątkiem.
Pozostawiłam na 10 min. do napęcznienia.
Mięso z kurczaka z powrotem wrzuciłam do wywaru.
Dodałam pszenicę.
Doprawiłam do smaku mieszanką warzywną.
Na koniec posypałam posiekaną natką pietruszki.
Idealna na jesienny (tudzież zimowy) obiad ;)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Another soup to a collection. Today it will be a great Polish barley soup. I usually made it on pearl barley, but why not to experiment in the kitchen. Small substitution on durum wheat an a new face of barley soup is ready. And all on poultry broth... of course ;)
Barley soup
1 chicken leg
1,5l water
allspice, bay leaf
1 sliced carrot
2 diced potatoes
0,5 glass of durum wheat
vegetable mix to taste
chopped parsley
Cook chicken leg with allspice and bay leaf.
When it will be soft, remove from the broth and leave to cool.
Meat sepatateh from the bones and chop.
Add carrot and potatoes to the broth and cook until softened.
In a separate bowl pour boiling water to the wheat and leave for 10 min. to swell up.
Chicken meat add to the broth.
Add also a wheat.
Season to taste with vegetable mix.
At the end add a chopped parsley.
Perfect for autumn (in some places winter) dinner ;)
piątek, 8 listopada 2013
Entliczek pentliczek malowany stoliczek
Bardzo ostra! Równie kolorowa! Żółta kukurydza, czerwona fasolka, zielona papryka. Treściwy dodatek w postaci mięsa mielonego. A do tego wszystkiego nie może zabraknąć chilli. Kuchnia meksykańska ponownie zagościła w moim menu...
Zupa meksykańska
z serowymi quesadillas
400g mięsa mielonego
1/2 cebuli
1 zielona papryka
1/2 puszki czerwonej fasoli w zalewie chilli
1/2 puszki kukurydzy
2 łyżki przecieru pomidorowego
1/2 puszki pomidorów w puszce
3 szklanki rosołu
1 łyżka oregano, słodkiej papryki
1 łyżeczka chilli
1 łyżeczka chilli
2 ząbki czosnku
1 łyżka oliwy
2 tortille
starty żółty ser
oregano
oregano
Na oliwie zeszkliłam pokrojoną w kostkę cebulę.
Następnie dodałam mielone mięso i smażyłam dopóki nie nabrało odpowiedniej barwy.
Doprawiłam łyżką oregano, papryki i chilli.
Dodałam starty czosnek.
Paprykę pokroiłam w kostkę i wraz z pomidorami dodałam do mięsa.
Smażyłam, aż papryka zmięknie.
Kostkę rosołową rozpuściłam w ok. 3 szklankach wrzątku i zalałam nim mięso.
Dodałam 2 łyżki przecieru pomidorowego.
Wszystko razem gotowałam pod przykryciem ok. 30min.
Pod koniec gotowania dodałam odcedzoną kukurydzę oraz fasolę.
Gotowałam jeszcze ok. 20min.
Żółty ser rozłożyłam na jednym płacie tortilli, posypałam oregano i przykryłam drugim.
Wrzuciłam na rozgrzaną patelnię i smażyłam, aż ser się rozpuścił i skleił tortille.
Odwróciłam, aby druga także się zarumieniła.
Pokroiłam w ósemki i podałam z zupą.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Powiązane posty:
sobota, 2 listopada 2013
VII Urodziny z Margarytką
Postanowiłam wziąć udział w konkursie kulinarnym. Tematem przewodnim jest przygotowanie dania, którym chciałabym ugościć Margarytkę z Zielonookim. Wyzwanie! Poszperałam trochę w opisach i komentarzach do jej przepisów. Temat rzeka, bo na dobrą sprawę może im smakować wszystko. Ale najważniejsze to nie przekombinować. Dlatego zainspirowana wpisami o "jesiennej królowej" postawiłam wszystko na dyniową kartę ;) Moim asem w rękawie będzie kokosowy krem z dyni z serowymi chipsami.
Postanowiłam przygotować zupę, którą Margarytka zajadała się w Restauracji "Syrenka" w Ustce. Jednak by nie był to kolejny z wielu krem z dyni ja swój przyrządziłam na indyjską nutę. Niebanalne mają być też chipsy serowe, z którymi podam ów krem. Trzymajcie kciuki!
Postanowiłam przygotować zupę, którą Margarytka zajadała się w Restauracji "Syrenka" w Ustce. Jednak by nie był to kolejny z wielu krem z dyni ja swój przyrządziłam na indyjską nutę. Niebanalne mają być też chipsy serowe, z którymi podam ów krem. Trzymajcie kciuki!
Kokosowy krem z dyni z serowymi chipsami
1 kg dyni (obranej i pokrojonej w kostkę)
1 posiekana cebula
1 starty ząbek czosnku
100 ml mleka kokosowego
150 ml bulionu warzywnego
przyprawy (curry, imbir, papryka słodka, sól)
1 łyżka masła
ziemniaki
starty żółty ser
W wysokim naczyniu podsmażyłam na maśle posiekaną cebulę.
Po chwili dodałam starty ząbek czosnku oraz pokrojoną dynię i smażyłam przez 2-3 min.
Zalałam wszystko bulionem warzywnym i gotowałam do miękkości, ok. 20 min.
Następnie całość zmiksowałam na gładką masę.
Dodałam mleko kokosowe oraz doprawiłam do smaku curry, imbirem oraz słodką papryką.
Gotowałam ok. 5min. do wymieszania się smaków.
Ziemniaki obrałam, pokroiłam na bardzo cienkie plasterki i kilkukrotnie opłukałam w zimnej wodzie celem usunięcia skrobi.
Wysuszone rozłożyłam na blasze do pieczenia wyłożonej papierem.
Całość oprószyłam startym żółtym serem.
Piekłam przez ok. 30- 40 min. do zarumienienia.
poniedziałek, 28 października 2013
Barszcz, o którym na Ukrainie nie słyszeli
Robiąc dzisiaj porządki w proszkowych zapasach z Polski, natknęłam się na czerwony barszcz. Nabrałam ochoty. Nauczona doświadczeniem zawsze czytam opis wykonania (nawet najprostszego sosu w proszku) i co widzę, w składzie kapusta. Zdębiałam! Doczytałam nazwę- czerwony barszcz ukraiński. Nabrałam ochoty jeszcze bardziej!
Podobno z barszczem ukraińskim jest tak jak z rybą po grecku, nazwa nazwą, a w tamtejszych krajach w ogóle o tym nie słyszeli. Ciekawe ;) Moja wersja niestety trochę odbiega od tradycyjnego barszczu. Po pierwsze nie mam buraków, tylko zupkę w proszku, o zgrozo! Po drugie nie mam fasolki szparagowej, ale mam nadzieję, że groszek da radę. No to do roboty!
1,5l wywaru drobiowego (w tym ziele angielskie, liść laurowy)
4 ziemniak pokrojone w kostkę
marchew pokrojona w kostkę
1/4 główki poszatkowanej kapusty
groszek zielony
1 zupa Czerwony barszcz ukraiński (bez nazwy)
przyprawy do smaku (sól, pieprz itp.)
natka pietruszki
2 łyżki koncentratu pomidorowego
kleks śmietany
2 jajka ugotowane na twardo
Do wywaru wrzuciłam pokrojoną marchewkę i ziemniaki. Gotowałam do pół miękkości. Poszatkowaną kapustę lekko przysmażyłam na łyżce oliwy. Dorzuciłam do wywaru z warzywami. Pogotowałam ok. 20 min. razem. Na koniec dorzuciłam trochę zielonego groszku i jeszcze 5- 10 min. gotowałam. W międzyczasie zupę Czerwony barszcz ukraiński przygotowałam zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Dodałam do wrzącego warzywnego wywaru i dobrze wymieszałam. Doprawiłam do smaku przyprawami oraz podsypałam natką pietruszki. Całość na koniec zaprawiłam 2 łyżkami koncentratu pomidorowego i kleksem śmietany. Zupę podałam z jajkiem na twardo.
Pomimo, że zupa była zrobiona z pomocą proszku, wyszła bardzo smaczna. Wydaję mi się, że jak bym jej tak dobrze nie doprawiła (cukier, ocet itp.). To był na prawdę dobry wybór.
Subskrybuj:
Posty (Atom)