Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przekąska. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przekąska. Pokaż wszystkie posty

piątek, 24 kwietnia 2015

Tahini burger! Przekąsisz?

Ostatnio mocno strajkowałam w kuchni. Stwórca obiadu nie chciał, co mnie niezmiernie cieszyło. Jedynie co chciał to tak na ząb coś lekkiego. Tak przekąsić. To mu zrobiłam. Burgera. 
Ja z kolei miałam smaka na coś "ciekawego". To połączyłam siły. W ten sposób wilk był syty i owca zadowolona. Czy jakoś tak ;)

wtorek, 14 października 2014

Dziwne? Ale zjadliwe #8 Kaszka na szynce czyli black pudding po szwajcarsku

Nie brakowało Wam mnie? Bo mnie bastaleny, bardzo! 
A plan był prosty. Wyjazd totalnie bezlapkowy. Więc fajsbuczkowe niusy omijały mnie szerokim łukiem.
Prawie tak szerokim jakim Gizmo przemierzał przestrzeń powietrzną na babcinych ramionach. Czym nasze rodzicielskie wychowanie zostało celnie zestrzelone. Posłane w kosmos z biletem w jedną stronę. Ech... te babcie ;)
Kulinarnie? Nie robiłam nic. Za to teraz nadrabiam zaległości.
Chociaż zaraz. Było sushi. Pochwalę się. Ale później. Bo osiągnęłam kolejny poziom wtajemniczenia. Zrolowania.
A póki co polsko- szwajcarskie podjadanie.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Dziwne? Ale zjadliwe #6 Niebo(RAKI) w gębie czy kulinarne rozczarowanie?

Czasem nas trzepnie i kupimy ze Stwórcą coś "głupiego" do jedzenia. A potem masz babo, głów się i kombinuj co z tym zrobić. Padło na raki. Na szczęście mrożone, bo żywych bym chyba nie ruszyła. Prędzej padłabym ja niż one. Przecież je się na żywca gotuje, łoo matko! No, ale co z tymi zrobić? Odpaliłam wirtualną książkę kucharską pod tytułem Google. Nasza polska kreaturka smaków poleca gotowane, z ziołami, a najlepiej z koprem, bez żadnych specjalnych ochów i achów. Okej, będą i takie, bo zapomniałam powiedzieć, że ja tych raków ze czterdzieści miałam. I co z tego?!

wtorek, 12 sierpnia 2014

Tarta Julii warta czyli o tym jak hejterzy otwierają oczy

Jakiś czas temu oburzony ANONIMOWY zarzucił mi brak kulinarnej wiedzy. Że niby nie wiem z czego się oryginalne kisz lotaryński robi. Ponadto dowiedziałam się, że karmienie piersią nie jest metodą antykoncepcyjną. Naprawdę?!? Troskliwy Anonim na koniec radził się dokształcić, nie wiem tylko czy chodzi o gotowanie czy o biologię? Chyba poproszę Stwórcę o wieczorne korepetycje z przystosowania do życia w rodzinie, bo taka niekumata jestem. Szkoda, że się człowieczek zapomniał podpisać, bo to trochę nie ładnie tak błotem bezimiennie obrzucać. A bloga piszę z przymrużeniem oka, Drodzy Czytelnicy ;)

niedziela, 3 sierpnia 2014

MY BONES ARE ROCKIN'. Obiad w kolorach body

Każda przyszła mama przechodzi "ten" etap w swoim życiu. Wyprawka dla dziecięcia. Pierwsze ciuszki i te sprawy. Mnie też wzięło. Chociaż wszystkie moje koleżanki, mama i ciocie mówiły, żebym nie przesadzała, bo dziecko szybko wyrośnie i niektórych rzeczy pewnie nawet nie zdąży ponosić. Ojciec co rusz to odbierał paczki od listonosza, a Mama śmiała się , że będę Młodego pięć razy dziennie przebierać. Ale przyszłej mamy nic nie odwiedzie. Jak się uprze, to nie ma zmiłuj. A uparta matka, to konsekwentna matka. 

środa, 23 lipca 2014

Sezon na... #4 KALAFIORowe fochy

Basta! Ja jak nie lubię jak mi się chłop do garów wtrąca! Ja mu śrubek w garażu nie układam. Nawet kiedy robi to w dobrej wierze, zawsze mam total zdenerwowania. Kuchnia to mój "garaż" i ja tu rządzę! Kością niezgody jest nieszczęsny kalafior niezgody, zalegający w lodówce, którym to dziwnym zbiegiem okoliczności, zainteresował się Stwórca. Musiałam coś szybko z nim zrobić. To jak szybko, to może tak!

niedziela, 13 lipca 2014

Długo robiona tarta, bardzo szybko zżarta. Niedziela na Sommarøy

Czy uwierzycie, że z tą tartą walczyłam cztery godziny, chociaż przepis zamyka się w jednej? Ściślej mówiąc nie z tartą, a z Młodym, który postanowił, urządzić wieczorny koncert. Bez Mamy nie usnę. No to hop, cyca w paszczękę. Ale niestety tym razem to nie pomogło. Sprawę zakończyło lulanie i mizianie. A tarta robiła się z przerwami. Za to w jakich okolicznościach przyrody zżarta. Spójrzcie...

niedziela, 1 czerwca 2014

"Kupa Trupa" czyli wojownicze burgery Ninja

Zawsze myślałam, że burgery to takie nudne danie. Upitulić, zjeść, strawić. No to Misio podrzucił pomysła. Wydał mi się ciekawy. Zwłaszcza ta spolszczona nazwa =Kupa Trupa= brzmiała zachęcająco. To chyba z jakiejś gry. Zupełnie nie wiem o co kaman, ale obiad na dziś już mam! - pomyślałam w pierwszej chwili. Zwłaszcza dzisiaj! Bo każdy ma w sobie coś z dziecka. U mnie w wersji light.

czwartek, 29 maja 2014

Ponadczasowa klasyka na talerzu

Tak jak świat mody ma małą czarną, tak świat kuchni ma sałatkę z pomidorów i ogórków. Zawsze gdy nie mam pomysłu na przekąskę, ona sprawdza się idealnie. Dzisiaj proponuję wersje wzbogaconą. Cóż więcej potrzeba? Zwłaszcza gdy jest to romantyczna kolacja we dwoje, a Młody cichutko śpi ;)) Po cudownie spędzonym dniu. W sam raz! Imieninowo.

poniedziałek, 12 maja 2014

Już nie ogrody, a brody czyli co z tą Europą?

"Są kobiety pistolety i kobiety jak rakiety, chude, długie i wysokie, z wydepilowanym krokiem. Są kobiety bezzmarszczkowe, fit kobiety luksusowe, pielęgnacji wciąż oddane, z samych siebie odessane. A ja dla własnej wygody zapuszczam swe ogrody..." 

(cycat tzn. cytat z Marii Peszek "Kobiety pistolety")

Wciąż nie cichną echa ostatniego konkursu Eurowizji i wygranej kontrowersyjnej Conchity Wurst. Europa stanęła na głowie! Ja w geście zNIEsmaczenia postanowiłam przyrządzić dziś na obiad mojego autorskiego Wurst Burgera. I niech mi nikt nie mówi, że przemawia przeze mnie mowa nienawiści! Bo tolerancyjna jestem, ale do pewnego stopnia. Uważam, że we wszystkim należy zachować umiar i dobry smak, a każda normalna kobieta ma cyc i piczy kłak, o tak!!!

środa, 16 kwietnia 2014

Co za pasztet!

Nie ma zająca, pasztetu na święta nie będzie. O co to, to nie! Bo kto powiedział, że pasztet tylko z mięcha musi być zrobiony. Oczywiście wszystkim mięsożernym "pasztetowcom" z całego serca zazdroszczę, zarówno pracy jak i konsumpcji tych domowych pyszności. Tymczasem wrzucam szybką i równie smaczną wersję zastępczą dla roślinożerców. Enjoy!

wtorek, 15 kwietnia 2014

Ukoronowanie rozedrganego dnia

Nie ze względu na skład, ale na ciekawy kształt, pokusiłam się po raz drugi na domową pizzę. Poza tym miałam dziś mało czasu na pichcenie, byłam w rozkroku między lekarzem a położną, więc pizza sprawdziła się idealnie. Pomysł wyszperałam tutaj. Autorka zachwala ciasto. I ma rację, bo jest po prostu genialne! Rzeczywiście przyjemnie się z nim pracuje. Od dziś to mój nr 1 wśród ciast na pizzę.

sobota, 5 kwietnia 2014

Sobota z jajem #2 Śniadaniowe zbuki czyli śniadanie dla odważnych (i kreatywnych)

Dzisiaj z jajem dosłownie i w przenośni. Jednym z założeń Margarytkowego konkursu "ZIELONO MI" jest przygotowanie dania, w którym na dominować kolor zielony, ale oczywiście może zawierać składniki w innych kolorach. A ponieważ moja chrapka na blender 3w1 jest na prawdę duża, tak sobie myślę, że Pomarańczowa brukselka to może być za mało. Przypomniałam sobie o zalegającym w lodówce zielonym (!) barwniku spożywczym. Niestety kapryśne światło nie pozwoliło na wykonanie dobrego zdjęcia, bo na żywo jajka wyszły bardziej zielone. Jednak miało być też kreatywnie. Margarytka liczy na zielone potrawy, a ja liczę, że doceni moją kreatywność. Trzymajcie kciuki za zbuki!

czwartek, 20 marca 2014

Z dalekich wypraw #3 Szaro- Burek

Taka sytuacja... Wakacje 2012. Chorwacja. Dubrovnik. Padnięci po zwiedzaniu murów miasta w ponad 40-stopniowym upale, wpadamy spragnieni, głodni i spaleni słońcem do pierwszej lepszej knajpki. Kiedy pytamy kelnera, co poleca nam regionalnego do zjedzenia, wskazuje na kawałek szaro- burego ciasta. Pomyślałam wtedy: "Nic specjalnego, ale skoro poleca". Szybko zachciałam kolejny kawałek! Chorwacjo, wróć!!!

sobota, 22 lutego 2014

Bałagan na talerzu czyli czyszczenie lodówki przed wyjazdem

Sobota jest dniem, w którym folgujemy sobie ze spaniem. Z tej racji granica między śniadaniem, a obiadem nieco się zaciera. Z reguły menu siedzi mi w głowie już wcześniej (w myśl zasady przezorny zawsze ubezpieczony), jednak zanim się ogarnę i zacznę pichcić, mały wielki głodek daje o sobie znać. W takie dni najlepiej sprawdzają się najprostsze rozwiązania. Jedno z nich przedstawiam poniżej.

niedziela, 5 stycznia 2014

Nowe źródło inspiracji i meksykański gorący pies

Odkryłam nowego bloga. Jak dla mnie super! Zastanawiam się jedynie czy bardziej mi się podobają przepisy czy zdjęcia gotowych potraw. Obie rzeczy na swój sposób są urzekające. Na dobry początek podkradłam mało skomplikowane hot- dogi, a to tylko dlatego iż intryguje mnie sos serowy. A że akurat zalega mi jalapeno w lodówce i mam świeże bułeczki, to zupełny przypadek.

wtorek, 31 grudnia 2013

Finger foody i inne tapasy na sylwestrowe wygibasy

Sylwester nawet spędzony kameralnie w domu zobowiązuje do zgotowania małego co nieco. Ostatni dzień tego roku świętować będziemy ze znajomym. Tak sobie wymyśliłam, że w tym roku każdy dostanie swój zestaw sylwestrowy... i niech go pilnuje! Taka fuzja smaków z różnych kuchni w formie talerza przystawek, plus jakaś sałatka i mały wtręt na ciepło. Do łapki lampka szampana i bawimy się do białego rana.

środa, 25 grudnia 2013

Rolmopsy dla hardcorów

Podejście do śledzi nr 2.  Są w zupełnie innym klimacie, bo ostrym! Zwinięte w rolmopsy w zalewie octowej. Ale to nie koniec. Postanowiłam ukryć je w warzywach. 

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Krzysiek Jarzyna ze Szczecina

Oczywiście nie jest to sałatka tylko od święta. Moje dziecięce lata jednak ją z tym czasem kojarzą. Przygotowywana przez moją mamę zwiastowała zbliżającą się Wigilię. Dziś moje skromne wykonanie, bo do ideału i tak nie mam szans się zbliżyć.

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Breakfast with You #6 Gdy sen nie morzy, się tworzy

Wczoraj Kasia wrzuciła na FB fotkę muffinek pizzowych. Pomysł od razu przypadł mi do gustu. Problematyczne okazały się foremki do muffinek, ponieważ takich nie posiadam. Ale jak jedna baba drugiej babie... pozazdrości pyszności, to i w miednicy je upiecze. Dzięki za przepis, babo ;)