środa, 30 lipca 2014

Nieprzepisowo #9 Z pamiętnika Matki- Aparatki

"Łapię chwile ulotne jak ulotka, ulotne chwilę łapię jak fotka". Tak śpiewali chłopaki z Paktofoniki, a ja się z nimi zgadzam. Co jest takiego w tym maleńkim ciałku, że nie można oderwać on niego oczu? A jak się już oderwie, to tylko po to, aby chwycić za aparat i strzelać foty bez opamiętania. Nigdy nie pojmowałam fenomenu focenia rączek, stópek, a dziś sama łapałam w kadr ziewanie. Enjoy!

wtorek, 29 lipca 2014

Sezon na... #5 Zielony groszek. Na Durszlaku

Postanowiłam. Jestem na Durszlaku. Tzn. jeszcze nie wiem czy jestem, bo nadal czekam na potwierdzenie przyjęcia. Mają sprawdzić, czy mój blog odpowiada ich wymogom. No, kulinarny jest, a że czasem skrobnę coś o Młodym, to już inna bajka. Póki co zostawiam Was z groszkiem. Spieszcie się, bo sezon krótki!


sobota, 26 lipca 2014

Nie ma weny, nie ma bastaleny #1

Ale są wspomnienia. Zdjęcia. A kolejny post z serii Nieprzepisowo pisze się. Będzie bardzo osobiście. Z refleksją, tym razem tylko gorzką. Ponadto testuję kolejny nabytek z przeceny. Niebawem znowu się pochwalę. Póki co wrzucam kilka fotek i uciekam do garów. Gotuję się na nowy miesiąc. Kiss! 

"Two down, one million to go"

Złośliwe i skrzeczące ptaszyska. Na dodatek potrafią zanurkować i przygrzmocić z nienacka w głowę. Ale nie ma się co dziwić. Bronią w końcu swego. A jest czego, bo mewie jajka stanowią tutejszą delicję i są chętnie pozyskiwane (czytaj wykradane z gniazd) przez ludzi. Mi zdarzyło się jeść je drugi raz.

piątek, 25 lipca 2014

NEW IN! I grecka uczta

Chwalę się! Za fantastyczną cenę udało mi się nabyć tacę do smażenia, pieczenia etc. Jedyne 5 noków. Głupi to ma szczęście. Na pierwszy teflon poszły naleśniki. W końcu są takie jakie powinny być, czyli cienkie, zarumienione (a nie spalone) i dużeeeee. To dzisiaj obiad, trochę na grecką nutę. Zapraszam na ruloniki z fetą, szpinakiem i tzatziki. Pod beszamelem. Muaaa!

czwartek, 24 lipca 2014

Co do chleba? #3 Pesto z (u)palonym słonecznikiem made by Lucjan

Zachciało mi się pesto do obiadu. Znowu ze słonecznikiem, tyle że tym razem zielone. Zaczęłam robić. Słonecznik wylądował na patelni, do lekkiego prażenia. Młody mnie zagadał, a ja wdałam się w rozmowę. Po chwili poczułam dziwny swąd dochodzący z kuchni. Oooo! I tak oto mam pesto z... palonym słonecznikiem. Wyraziste w smaku ;)

środa, 23 lipca 2014

Sezon na... #4 KALAFIORowe fochy

Basta! Ja jak nie lubię jak mi się chłop do garów wtrąca! Ja mu śrubek w garażu nie układam. Nawet kiedy robi to w dobrej wierze, zawsze mam total zdenerwowania. Kuchnia to mój "garaż" i ja tu rządzę! Kością niezgody jest nieszczęsny kalafior niezgody, zalegający w lodówce, którym to dziwnym zbiegiem okoliczności, zainteresował się Stwórca. Musiałam coś szybko z nim zrobić. To jak szybko, to może tak!

poniedziałek, 21 lipca 2014

Back to Monday!

Poniedziałki bywają ciężkie, szczególnie te, po jeszcze cięższych weekendach. My znowu się nie oszczędzaliśmy i zdobyliśmy kolejny szczyt Ti på topp. Tym razem padło na Kårvikę i górę Rismålshøgda, jedyne 283 m n.p.m. Ale żeby nie było za łatwo, "niechcący"zboczyliśmy z głównego szlaku i w ten oto sposób znaleźliśmy się na ponad 300-stu. Szybko jednak skorygowaliśmy niedopatrzenie. Dwa szczyty jednego dnia. Po takiej eskapadzie należało uzupełnić spalone kalorie. Oto mój pomysł na poniedziałkowy zastrzyk energii i humoru. 

Nieprzepisowo #8 Położnice, baletnice czyli ciężko matką być!

Czasy się zmieniają. Podejście do położnic także. Kiedyś zalecano wypoczynek. Najlepiej nie ruszać się przez cały połóg. Tylko jeść, spać i sr@ć. Dziś jest inaczej. Wystarczy ze zejdzie znieczulenie z nóg, zawroty głowy miną, a już wymagają pląsania niczym baletnice. Medycznie tłumaczy się to szybszym oczyszczaniem organizmu z poporodowych farfocli, pobudzeniem do gojenia i obkurczania, tego co się za bardzo rozkurczyło. Jak dla mnie nowa szkoła ma sens. Fakt, lepiej pozbyć się brudów, niż być mikrobiologiczną wyżerką. Jednak doba po porodzie do najprzyjemniejszych nie należy. Szczególnie jeśli w tle nieproszona cesarka.

sobota, 19 lipca 2014

Zakazany czekoladowiec na "drugie" urodziny Gizmo

Druga miesięcznica. Nie ma to tamto, trzeba było cosik specjalnego wypiec. No i padło na zakazanego czekoladowca. Jeszcze tak brzydko pysznego, albo pysznie brzydkiego ciasta nie jadłam! A nazwę sobie zmieniłam. Ot, co! Takie skojarzenie do chrumkania Gizmo ;) Bo to w końcu dla Niego. Serduszko.

czwartek, 17 lipca 2014

Mój pierwszy krem

Pomału wracam do starych nawyków żywieniowych. Po żurawinie wysypu nie było, to próbujemy dalej. A dalej taka zupa. I mój pierwszy krem. Plus bagietka czosnkowa. O, jak mi tego brakowało! A jutro się okaże, czy nie namieszałam w jelitkach Młodego. Dla złagodzenia z dużą ilością koperku. Uwielbiam!

wtorek, 15 lipca 2014

Nieprzepisowo #7 Oskarżam Cię o wypięknienie

- Chłopak będzie?! - głos nieznajomego Pana wyrwał mnie z zamyślenia.
- A po czym Pan wnosi? - zapytałam nieco zdziwiona. Czyżby Młody dawał jakieś niewidzialne znaki. Siusiak mu wystaje czy co???
- No wie Pani, to widać! - dodał z nonszalanckim uśmieszkiem ów Pan. 
A miła współtowarzyszka Pana wtrąciła - Jak to mówią, dziewczynka zabiera matce urodę. 
A dziękuję! - odeszłam z uśmiechem. 
Na chwilę udało mi się zapomnieć o całym złu tego świata. W końcu coś miłego mnie spotkało. Nikt nie zamknął mi ostentacyjnie drzwi przed nosem. Nikt nie nie-ustąpił miejsca w tramwaju. Jak to jedno słowo potrafi poprawić kobiecie nastrój.

Midnight son

Dzień polarny ma to do siebie, że zegar biologiczny totalnie szaleje. Nie chce się spać, za to ciągle chce się jeść! Coś za coś ;) Nawet Młody od pewnego czasu wyznaję tę zasadę, czym sprawdza moją cierpliwość, wyrabia biceps- triceps oraz wysysa bimbały, aż do kręgosłupa. Dziś postanowił "zrobić" ze mną szybki chlebek bananowy. W sam raz na śniadanie. Może nawet o północy...

niedziela, 13 lipca 2014

Długo robiona tarta, bardzo szybko zżarta. Niedziela na Sommarøy

Czy uwierzycie, że z tą tartą walczyłam cztery godziny, chociaż przepis zamyka się w jednej? Ściślej mówiąc nie z tartą, a z Młodym, który postanowił, urządzić wieczorny koncert. Bez Mamy nie usnę. No to hop, cyca w paszczękę. Ale niestety tym razem to nie pomogło. Sprawę zakończyło lulanie i mizianie. A tarta robiła się z przerwami. Za to w jakich okolicznościach przyrody zżarta. Spójrzcie...

poniedziałek, 7 lipca 2014

Żurawinowa wieża Pana Kejka

Wydaje mi się, że sytuacja z Młodym już nam się ustabilizowała. Oczywiście miewamy jeszcze takie chwile, że nie wiemy, o co kaman, ale dostaje wtedy cyca i jest spokój ;) Małymi kroczkami staram się powrócić do starych nawyków kulinarnych i pichcę coś więcej niż tylko twarożek z Biedry albo zupę z gwoździa. Po szalonych dwóch miesiącach mam w końcu czas, aby spokojnie delektować się śniadaniem, a nie jak do tej pory żyć miłością do Pępka i Stwórcy. Zaczynam też pomału wprowadzać do posiłków "zakazany owoc". Jeśli Młodego wysypie po dzisiejszej kolacji, to będzie Żura wina i pana Kejka, a nie Matki- Wariatki... ;)

piątek, 4 lipca 2014

Z dalekich wypraw #5 Dzień hot doga pod biegunem

Niechlujny Rudolf jest analogią do amerykańskiej kanapki znanej jako Sloppy Joe. W składzie zawiera ona wołowinę, cebulę, sos pomidorowy, przyprawy. Podawana w formie hamburgera, z tą jednak różnicą, że mięso tutaj jest luźno i "niechlujnie" (ang. sloppy) rozdrobnione, a nie tak jak w klasycznym burgerze zwarte w kotlet. Do tego jeszcze coleslaw na kiszonej kapuście i mamy obiad w amerykańskim stylu. Dzień hot- doga uczciliśmy "niechlujnym" burgerem. 

Nieprzepisowo #6 Biuście w kapuście czyli złe dobrego początki

Będąc początkującą mamą karmiącą bez odpowiedniego zaplecza laktacyjnego, chociażby w postaci doświadczonej koleżanki lub mamy babci (bo o doradcach laktacyjnych i położnych nawet nie wspomnę), popełnia się masę błędów, które potrafią przyprawić o szybsze bicie serca. A jak wiadomo kondycja mamy, zarówno fizyczna, a jeszcze bardziej ta psychiczna, oddziałuje na Malucha. Zatem nim ucieszymy się, że udało nam się "podłączyć pompkę", warto liznąć nieco wiedzy o tym i owym, zarówno w kontekście małego ssaka jak i reakcji naszego organizmu na nowe.