- Chłopak będzie?! - głos nieznajomego Pana wyrwał mnie z zamyślenia.
- A po czym Pan wnosi? - zapytałam nieco zdziwiona. Czyżby Młody dawał jakieś niewidzialne znaki. Siusiak mu wystaje czy co???
- No wie Pani, to widać! - dodał z nonszalanckim uśmieszkiem ów Pan.
A miła współtowarzyszka Pana wtrąciła - Jak to mówią, dziewczynka zabiera matce urodę.
A dziękuję! - odeszłam z uśmiechem.
Na chwilę udało mi się zapomnieć o całym złu tego świata. W końcu coś miłego mnie spotkało. Nikt nie zamknął mi ostentacyjnie drzwi przed nosem. Nikt nie nie-ustąpił miejsca w tramwaju. Jak to jedno słowo potrafi poprawić kobiecie nastrój.
A dziękuję! - odeszłam z uśmiechem.
Na chwilę udało mi się zapomnieć o całym złu tego świata. W końcu coś miłego mnie spotkało. Nikt nie zamknął mi ostentacyjnie drzwi przed nosem. Nikt nie nie-ustąpił miejsca w tramwaju. Jak to jedno słowo potrafi poprawić kobiecie nastrój.
No właśnie, a skąd się wzięło to przeświadczenie? Przyznam szczerze, że do tej pory absolutnie nie zwracałam na to uwagi. Obojętne mi zupełnie było czy kobieta wygląda tak czy owak. W sumie oceniałam je bardzo powierzchownie i stereotypowo- ale gruba- czy coś w ten deseń. Wiem, przykre to, powinnam się wstydzić!
O tym, że będzie Młody powiedziała mi ciocia dzień przed USG. Skąd wiedziała, nie wiem. Ale trzeba jej przyznać, że skubana ma farta i co powie, to się zawsze sprawdza. I choć ja usilnie wierzyłam do ostatnich minut badania, że pływa tam "dziurawiec" i dostanę hopla na punkcie sukieneczek i kokardek, prorocza wizja cioci spełniła się i Pani oznajmiła z uśmiechem: "It's a boy!" Stwórca przyznał się, że mina Pani doktor zdradziła płeć już po pierwszych pięciu sekundach. Tym bardziej, że Młody nie miał rodziców głęboko w .... i ochoczo prezentował swoje klejnociki już od początku. Dodatkowo urocza słit focia krocza utwierdziła nas w tym przekonaniu.
Zgrzeszyłabym, gdybym powiedziała, że ciążę przeszłam źle. Wręcz przeciwnie. Odbiła ona na mnie bardzo pozytywne piętno. Pomijając brak typowych objawów I trymestru, zauważalne zmiany na dobre miałam wypisane na twarzy, dosłownie. Ci, którzy znają mnie nieco dłużej, zapewne to potwierdzą. Z urodą nigdy nie było mi po drodze, za to z trądzikiem zawsze. Ileż ja się przez to cholerstwo wycierpiałam. Z drugiej jednak strony, wybitnie z nim nie walczyłam. Trochę z lenistwa, trochę z przyzwyczajenia, trochę z głupoty. Tak sobie żyliśmy 31 lat, ja i mój trądzik. Aż do teraz.
To co ciocia zauważyła przed USG, czyli mniej więcej ok. 20 t.c., powoli wychodziło na światło dzienne od 8-go. Początkowo jednak nie zdawałam sobie z tego sprawy. Wiadomo, człowiek myśli wtedy raczej o lekarzu i kwasie foliowym. Jak to zwykle bywa sekret babcinego gadania tkwi w naturze. Tak to już jest, że nic nie dzieje się bez jej udziału. My biolodzy już tak mamy, wszędzie węszymy podstęp matki natury. Czasami tylko trzeba w odpowiednim czasie odczytać pewne sygnały, powiązać fakty, tudzież przeczytać coś mądrego. No własnie przeczytać. Stwórca postanowił wzbogacić moja matczyną wiedzę i swego czasu zapodał mi dwie książki. Początkowo podchodziłam do nich bardzo sceptycznie, gdyż wychodzę z założenia, że matkowania nie można wyczytać, matkowanie ma się we krwi, trzeba je tylko w sobie uaktywnić. No, ale skoro już kupił, to w długie, norweskie, bezsenne noce oddawałam się lekturze. Jakże się zdumiałam, gdy okazało się, że za całe piękno matki -chłopca odpowiada zupełnie naturalnie... testosteron. I to dość szybko, bo już od 2 m.c. To wtedy mniej więcej kobieta przechodzi największą i najbardziej zauważalną przemianę. Skóra, cera, włosy. Wszystko pięknieje. Jeśli tylko spokojnie może te zmiany zaobserwować i się nimi cieszyć to OK. Gorzej jeśli każdy ranek wita z głową w toalecie i czuje się wyzuta z resztek wnętrzności.
Niebezpiecznie jest wierzyć, że coś trwa wiecznie. Prędzej czy później wszystko wraca do normy. Początkowo nie zwraca się na to uwagi. Skutecznie odwraca ją mały człowieczek oraz masę innych spraw, najczęściej urzędowych. Przy dużych cyckach nawet obwisły brzuch nie robi wrażenia. Z resztą wszystko tłumaczy się magicznymi sześcioma tygodniami. A potem? Na dwoje babka wróżyła... albo nadal się jest Cindy, albo robi skalpel z Chodakowską. Ja miałam chyba to szczęście, że uplasowałam się gdzieś po środku. Bo Młody baaardzo pomaga Mamie w dojściu do fit formy, łapczywie wysysając ze mnie całe nadprogramowe zło. Na resztę niestety już wpływu nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)