niedziela, 20 października 2013

Półwysep Iberyjski kusi muszelkami

W piątek zostaliśmy zaproszeni na hiszpańsko- portugalską kolację. Bardzo się obawiałam, że wyjdę z niej głodna, ponieważ nie przepadam za owocami morza. Jakie było moje zdziwienie kiedy spróbowałam, trochę od niechcenia, trochę z uprzejmości, a po trosze z ciekawości, małży. Fantastyczne! Od dziś jestem ich wielką fanką.

Przystawka jeszcze żywa...





























Przystawkę stanowiły jeżowce. Nie wiem czy to do końca był pomysł samych kucharzy, czy raczej Gospodarza, jednak można było się ich spodziewać ;) Pierwszy raz jadłam je w Chorwacji (własnoręcznie upolowane ;)) w zeszłym roku. Teraz to mój drugi raz. Cóż mogę powiedzieć- z cytryną całkiem do przełknięcia ;)

Kula pełna smakołyków czyli wariacja na temat owoców morza


Na pierwszy ogień poszła potrawa portugalska. Przyrządzona i podana w specjalnym garnku zwanym cataplana. Jest to bardzo popularny rodzaj naczynia w Portugalii, które składa się z miedzianej misy i pokrywy zapinanej specjalnymi klamerkami. Dzięki temu potrawa nie traci naturalnego smaku, a składniki taplają się we własnym sosiku. 

Jak mogłam się spodziewać chłopaki pójdą w owoce morza... i nie pomyliłam się. Krewetki odrzuciłam w przedbiegu (może dlatego, że je jadłam i wiem jak smakują). Z wielką ciekawością i równie wielką ostrożnością skusiłam się na te czarne maleństwa. I nie żałuję! Małże okazały się fantastycznie przyrządzone. Nie wiem czy to zasługa małży samych w sobie czy zniewalającego sosu, ale ku mojemu wielkiemu zdziwieniu poprosiłam o... dokładkę :) W cataplanie były także kawałki ryb, np. żabnica. 

Hiszpańska odpowiedź czyli pajeja, że ojeja


Mowa oczywiście o hiszpańskiej paelli (czyt. pajeja). Na pozór wydawać by się mogło, że to zwykły ryż z dodatkami. Nic bardziej mylnego. Specjalnie przyrządzony ryż z dodatkiem szafranu, długo gotowany, nie mieszany. To cała tajemnica doskonałej paelli. W zależności od upodobania dodatki mogą być różne- mięso kurczaka, warzywa, owoce morza. 

U nas znowu padło na morskie żyjątka. Jednak ja rozsmakowałam się w ryżu. Dodatek świeżych pomidorów koktajlowych to istny strzał w dziesiątkę. Całość bardzo okazale się prezentowała i początkowo nikt nie chciał jej rozporcjować, aby nie zepsuć dzieła ;)

Wszystko oczywiście serwowane było w akompaniamencie hiszpańskiego i portugalskiego wina. 
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Idąc za ciosem zakupiłam kilogram muszelek i postaram się choć w malutkim stopniu zbliżyć do piątkowych rarytasów. Czy mi się uda?

1 kilogram małży
1 cebula
2 ząbki czosnku
natka pietruszki
papryka mielona
pieprz cytrynowy
sok z cytryny
3-4 łyżki masła
2 szklanki wody (powinno być białe wino, ale...)

Małże oczyściłam, opłukałam (otwarte, pęknięte od razu wyrzuciłam) i przez 1h moczyłam w zimnej wodzie. Na patelni podsmażyłam drobno pokrojoną cebulę z rozgniecionym czosnkiem, dodałam natkę pietruszki, masło. Wszystko podlałam wodą i sokiem z cytryny i zagotowałam. Następnie zmniejszyłam ogień, wrzuciłam małże i pod przykryciem gotowałam, aż małże się otworzą, czyli jakieś 5 min. Gotowe wyjęłam na talerz, polałam sosem i podałam z chrupiącym pieczywem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)