sobota, 16 sierpnia 2014

Sobota z jajem #5 Na bogato czy ekspresowo? Nie ważne jak, byle z Tobą... czyli mam chrapkę na ulubioną kanapkę [konkurs]

Zgodnie z tym co w tytule napisane, sobotnie śniadania staramy się jeść wspólnie. Nic nas wtedy nie goni, leniuchujemy do woli. To znaczy kto leniuchuje, to leniuchuje, a kto cyckuje, to już od szóstej na kopytkach. Tak czy siak, śniadanie ważna sprawa. A w sobotę to już w ogóle. Naszła mnie ochota na gofry. Rzuciłam hasło i czekałam na entuzjastyczne przyjęcie. W odpowiedzi usłyszałam, gdzieś spod trzeciej poduszki: "Znoowu na słodkoo!" No tak, wczoraj miał w pracy, bo w piątki łoferowe lancze. Trzeba było dojść do konsensusu. Bo kto powiedział, że gofry muszą być tylko na słodko? ;) 


Ale żeby nie było, że te gofry tak same z siebie. Plan uknuty z ich wykorzystaniem miałam. Konkurs u Margarytki wywęszyłam. Z nagrodą fantastyczną, "Atlasem kanapek świata". Już oczyma wyobraźni widziałam, jak kartki atlasu wertuję. Eech, rozmarzyłam się. No, ale żeby wertować, trzeba wygrać. A żeby wygrać, trzeba udział brać.

Konkurs trudny nie jest. Wystarczy opisać swoją ulubioną kanapkę. Pfi! Kanapka z serem, jajko, jakaś zielenina. W ciąży tylko małe zachcianki miałam, a to tosty, a to brzuszki. I tu mi zaświtało. Konkurs nie trudny, nie znaczy, że nudny. Jeśli tak, to kanapka ulubiona wcale nie na pieczywie musi być zrobiona. Toż to sama Margarytka wcześniej pisała ;)

Ociekające tłuszczem jajko sadzone już dawno zastąpiłam jajkiem w koszulce. Bez tłuszczu, mniej mycia, a efekt podobny, jeśli nie lepszy. I to nawet nie ze względu na Młodego, a przez niego. Pamiętacie, jak podczas ciąży sobie dogadzałam? ;) Do jajka witaminki ukryte w sałacie i pomidorze. Pikanterii dodaje szczypta świeżo zmielonego pieprzu. Aaa, zapomniałabym, jeszcze ser. Żółty ser. Tak! Moja ulubiona kanapka składa się z tego. Reasumując, nie samym chlebem żyje człowiek. Nie samą bułką też. Stąd te gofry ;)


Do gofrów użyłam pół na pół mąki pszennej i pełnoziarnistej. Połączyłam z resztą składników, wymieszałam i upiekłam gofry. A z tym u mnie to na dwoje babka wróżyła. Zawsze mam stracha, bo nim ustawię dobrze gofrownicę i zrobię odpowiednio chrupiące gofry, to już ciasta nie mam ;) Dziś się na szczęście udało. Stwórca zajadał, aż mu się zaspane uszy trzęsły.



4 komentarze:

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)