Norweskie śniadanie jest pożywne i zdrowe. Składają się na nie kanapki z kozim serem (Jarlsberg), dżemem owocowym (frukt syltetøy), pasztetem (leverpostei) lub kiełbasą (pølse). Nie stronią też od słodkości, a jeśli o nich mowa to nie może zabraknąć norweskich szkolnych bułeczek śniadaniowych czyli...
Skoleboller
Są powszechnie dostępne w norweskich sklepikach i piekarenkach. Jest to mieszanka waniliowo- kokosowych smaków z delikatną nutą kardamonu. Na samą myśl, aż ślinka cieknie... Dlatego czym prędzej zabieram się do roboty ;)
Ciasto:
1 szklanka mleka
25 g masła
1 szklanka mąki
50 g cukru
pół łyżeczki soli
7 g suchych drożdży
1 łyżeczka kardamonu
Do letniego mleka dodałam masło i cukier, dokładnie wymieszałam. Mąkę wymieszałam z suchymi drożdżami, solą, kardamonem, dodałam mleko i wyrobiłam ciasto. Powinno mieć miękką i elastyczną konsystencję. Pozostawiłam je na ok. 1,5h do wyrośnięcia w misce oprószonej mąką.
Budyń:
dokładnie taki sam jak tutaj, przygotowany pozostawiłam do wystudzenia
Wyrośnięte ciasto podzieliłam na 8 równych części i z każdej zrobiłam kuleczkę, które umieściłam na wyłożonej papierem do pieczenia blasze (należy zostawić dość spore odstępy między kulkami). W tym miejscu kulki powinno pozostawić się do podwojenia swoich objętości w ciepłym miejscu, mi jednak troszkę się spieszyło i wspomogłam się piekarnikiem- blachę wstawiłam na ok. 10 min. do 30- 50st.
Gdy bułeczki wizualnie powiększyły swoje rozmiary, na środku każdej zrobiłam wgniecenie za pomocą dna szklanki, aż do samej blaszki. W tak uformowany środek nałożyłam przygotowany wcześniej budyń. Całość zapiekałam przez 15 min. w 180st. do zabrązowienia się bułek.
Tak wyglądały chwilę przez zapiekaniem... |
Lukier:
1 łyżka cukru
1 łyżeczka gorącej wody
wiórki kokosowe
Cukier rozpuściłam w wodzie i posmarowałam bułki, które od razu posypałam wiórkami.
Teraz tylko kawa i pierwsze norweskie śniadanie przede mną... Mniam!
Dzisiaj "podglądałam" Moje Wypieki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)