Atrakcje 9. go miesiąca w postaci nieprzespanych nocy, bólów pleców i ogólnego zmasakrowania z dnia na dzień przybierają na sile. Młody wierci się i rozpycha jak szalony. Zastanawiam się, po kim on ma takie długie kopytka? Hehe, po mamusi oczywiście ;) Do pakietu dodać mogę pogodę. Narzekać nie powinnam, bo ciepło. Jednak dla Pingwinka zbyt ciepło. Dlatego razem z Młodym chłodzimy się.
opcjonalnie do podania plasterki limonki lub cytryny
Rabarbar umyłam i pokroiłam w 1cm kawałki. Cukier wsypałam do garnka z grubym dnem i podgrzałam. Rabarbar wrzuciłam do skarmelizowanego cukru, wymieszałam. Kiedy puścił sok, dodałam wodę, szczyptę przyprawy do grzańca o smaku malinowym. Całość doprowadziłam do wrzenia, po czym zagotowałam jeszcze ok. 5min. Gotowy kompot wystudziłam i przecedziłam z włókien.
Z tego przepisu kompot wyszedł dość kwaśny, ale o taki właśnie Nam chodziło ;)
opcjonalnie do podania plasterki limonki lub cytryny
Rabarbar umyłam i pokroiłam w 1cm kawałki. Cukier wsypałam do garnka z grubym dnem i podgrzałam. Rabarbar wrzuciłam do skarmelizowanego cukru, wymieszałam. Kiedy puścił sok, dodałam wodę, szczyptę przyprawy do grzańca o smaku malinowym. Całość doprowadziłam do wrzenia, po czym zagotowałam jeszcze ok. 5min. Gotowy kompot wystudziłam i przecedziłam z włókien.
Z tego przepisu kompot wyszedł dość kwaśny, ale o taki właśnie Nam chodziło ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)