czwartek, 26 września 2013

Rura Gospodarza

Makaron jest dobry pod każdą postacią- jako spaghetti, lasagne, zapiekanka czy najzwyczajniej polany śmietaną z cukrem. Nie jadłam tylko tego zwiniętego w ruloniki. Ale żeby nie było na włoską nutę, trochę pomyślałam (nieraz mi się zdarza ;)) i przyrządziłam go... po polsku. Farsz może Wam trochę przypominać niedorobiony bigos albo nadzienie na pierogi. Ale o to właśnie chodziło... 

Cannelloni po gospodarsku

makaron cannelloni (może być gotowy, ja swój zrobiłam)
kapusta kiszona
suszone pomidory w oliwie
2-3 kabanoski
1 cebula
przyprawy (majeranek, papryka, sól)


Zaczęłam od zasmażenia kapusty z pomidorami (na oliwie z pomidorów), kapusta powinna być jak najbardziej miękka (tak ok. 30-40 min.)

W tym czasie przygotowałam makaron, z którym było trochę zabawy. Oczywiście najprościej było by poprzestać na płatach i w nie zawinąć farsz, ale ja ambitnie postanowiłam zrobić rurki. Ciasto jajeczne nie należy do najłatwiejszych w wałkowaniu i ciężko się na nim pracuje. 


Od razu mówię, że jeśli liczycie na idealne, sklepowe kształty to możecie się przeliczyć. Najważniejsze jest, aby ciasto nie skleiło się w trakcie gotowania. Wypchane farszem i tak nabiorą odpowiednich kształtów. Chyba, że macie jakiś pomysł na wypchanie rurek w trakcie gotowania ich we wrzątku, aby się nie odkształcały?

Ugotowane cannelloni prezentowały się całkiem przyjemnie; wyszło mi 12 sztuk

Na drugiej patelni podsmażyłam pokrojone w kostkę kabanoski i piórka cebuli. Następnie dodałam je do kapusty, wszystko razem wymieszałam i doprawiłam przyprawami (papryka, sól, majeranek). Farsz wystudziłam.

Następnie każdą rurkę nadziałam kapuścianym farszem, ułożyłam w żaroodpornym naczyniu (lekko wysmarowanym tłuszczem) i polałam sosem beszamelowym (może też być pomidorowy, albo oba pół na pół). Wszystko razem wylądowało w piekarniku na 15- 20 min (150st.) 


























Czy uwierzycie, że dziś pierwszy raz jadłam cannelloni? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)