Normalnie o tej porze, zwyczajowo pod domem imć Jaruzelskiego, odbywały się protesty z udziałem przeciwników, jak i marsze zwolenników wprowadzenia stanu wojennego.
Takie rzeczy tylko w Polsce. Tradycyjne. Smutne. Nic, tylko się wrzucić pod "pędzące' pendolino. Ha! Bo my mamy w sobie coś takiego, co każe nam świętować przegrane bitwy. Nie przez nas rozpętane wojny. Mordy i rzezie. Płacić niebotyczne odszkodowania za nie nasze więzienia. Ale u nas. Bo my lubimy być tacy włazi w dupę uprzejmi. Dla tych, którzy później nam ją pokazują. I z wiz się śmieją prosto w twarz.
Zamiast cieszyć się. My wolimy zgrywać Mickiewiczowskiego Konrada. I cierpieć po stokroć za milijony.
Co innego Szwedzi...