środa, 16 kwietnia 2014

Co za pasztet!

Nie ma zająca, pasztetu na święta nie będzie. O co to, to nie! Bo kto powiedział, że pasztet tylko z mięcha musi być zrobiony. Oczywiście wszystkim mięsożernym "pasztetowcom" z całego serca zazdroszczę, zarówno pracy jak i konsumpcji tych domowych pyszności. Tymczasem wrzucam szybką i równie smaczną wersję zastępczą dla roślinożerców. Enjoy!



250g kaszy bulgar (ale może być każda inna)
1 duża cebula
1 puszka białej fasoli (ja miałam w pomidorowej zalewie)
puszka pieczarek (lub 200g surowych)
2 jajka
natka pietruszki
sól, słodka papryka

Kaszę wsypałam do dużej miski i zalałam wrzątkiem ponad powierzchnię, zostawiłam do napęcznienia (trwało to z pół dnia, bo nie specjalnie mi się spieszyło z robieniem tego pasztetu). Cebulę pokroiłam w piórka, podsmażyłam wraz z pieczarkami na oliwie. Następnie wraz z pozostałymi składnikami dodałam do kaszy i dokładnie wymieszałam. Keksówkę wyłożyłam papierem do pieczenia i zapełniłam przygotowanym farszem. Zapiekłam przez 45-50min. w 180st. (jeśli boicie się, że wierzch się za bardzo spiecze, przez pierwsze 30min. można piec pod "papierem"). Wystudziłam. 


Słów kilka o samej kaszy. Pochodzenie jej zawdzięczany krajom arabskim. Niezwykle pożywna i bardzo smaczna. Zawiera dużo więcej witamin (głównie z grupy B6), błonnika i minerałów tj. żelazo, fosfor, potas (coś na moje poranne skurczebyki w łydkach ;)) niż jej rodzima siostra- kuskus. Poza tym dzięki niskiemu indeksowi glikemicznemu może być spożywana przez chorych na cukrzycę i osoby na diecie. A w połączeniu z nasionami strączkowymi to już sama kopalnia zdrowia. W kuchni idealna do sosów, sałatek, z powodzeniem można zrobić z niej także kaszotto.

Na blogu gościła jak do tej pory tylko raz (tutaj), ale coś mi się wydaje, że szybko nadrobię te zaległości.

2 komentarze:

  1. ta kasz mi się bardzo podoba, muszę zerknąć czy gdzieś można ja dostać, bo jaglanka, amarantus są dostępne, ale ta mi jeszcze w oko nie wpadła, a po potrawach widać, że warto wypróbować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli nie ma jej pod nazwą bulgur ( lub bulgar, bo różnie piszą), szukaj może zastępczej nazwy kasza turecka. W Tesco luknij.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)

Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)