Po obfitym grzybobraniu zawsze pojawia się problem przechowania grzybów. Co i jak z nimi z robić, by dłużej cieszyć się ich smakiem? Ja postanowiłam swoje pierwsze zebrane w tym roku grzyby ususzyć. I nie żałuję, bo na świąteczną grzybową będą jak znalazł.
Nasze grzybobranie obfitowało w koźlarze. I dobrze, bo poza podgrzybkami i prawdziwkami, to jedne z niewielu grzybów nadające się do suszenia. Nie mając za dużego pola do manewru skorzystałam z kuchennego piekarnika. Ale oczywiście najpierw grzyby oczyściłam, sprawdziłam czy nie są robaczywe, a przede wszystkim upewniłam się po raz en-ty, że nie są trujące!!! Jeśli nie jesteśmy pewni, lepiej dać sobie spokój, niż później tego żałować.
Oczyszczone grzyby pokroiłam na drobniejsze fragmenty i poukładałam na kratce z piekarnika. Podobno najlepszą temperaturą do suszenia jest 40- 50st. Ale trzeba pamiętać o wymianie powietrza, więc funkcja termoobiegu jest wysoce wskazana. Pokrojone i rozłożone grzyby wstawiłam do piekarnika i hop!
Niestety na włożeniu ich do piekarnika sprawa się nie kończy, bowiem ważne jest, aby je co jakiś czas przewracać, aby równomiernie się wysuszyły. W trakcie przewracania można je delikatnie dociskać, pozywają się w ten sposób soku. Poza tym dobrze jest zostawić lekko otwarte drzwiczki od piekarnika, aby zwiększyć obieg powietrza. Trzeba też uzbroić się w cierpliwość, bo suszenie zajmuje kilka godzin.
Suszone grzyby należy przechowywać w szczelnych pojemnikach, nie dopuszczając do ich zwilgotnienia (spleśnieją) lub dostępu niepowołanych gości (np. moli).
Następnym razem zrobię marynowane...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli już zbłądziłeś w bastaleny strony, jesteś o komentarz mile poproszony ;)
Drogi "Anonimie" Ciebie też nie minie. Wpisz, proszę, w komentarzu chociaż swoje imię ;)